REKLAMA
Witam,
parę dni temu koleżanka miała małą stłuczkę, nawet nie zorientowała się, że doszło do kontaktu aut. Jakiś inny samochód skręcał w podporządkowaną, a szybko (na terenie zabudowanym, tuż przed przejściem dla pieszych) jadący pojazd za nim nie zdążył wyhamować i "doknął" samochód koleżanki (wyjeżdżającej niestety z drogi bez pierwszeństwa)...
Ponieważ uznała, że oprócz gwałtownego hamowania nic nie było, ruszyła dalej, ale gościu pojechał za nią i światłami dał znać, że coś jest nie tak. Okazało się, że jednak są ślady, delikatne wgniecenie, ryska na jej bocznych drzwiach i również małe wgniecenie na zderzaku dostawczaka ;/
Kierowca się śpieszył i zapisał sobie jedynie numer rejestracyjny wozu, bez nazwisk, oświadczeń itp.
Nie wnikałam w to, że nic nie usłyszała... itd. Pytanie brzmi, czego może się spodziewać? Czy w przypadku bardziej upierd*** szefa kierowcy sprawa może mieć finał u ubezpieczyciela? Koleżanka się martwi, bo samochód był jej mamy i nie chce, żeby straciła zniżki przez taką sprawę...
z góry dzięki za wyjaśnienia,
Ania