28 Cze 2010, 17:44
Witam Państwa. Dzisiaj nasza Toyota Corolla odmowiła posłuszeństwa. Przez ponad 4 lata użytkowana była codziennie oraz odbywały się przy niej cookresowe remonty itp. rzeczy. Od ok. miesiąca siedzi biedaczka w garażu, gdyż zakupiliśmy nowe auto. Niestety dzisiaj puściła tzw. focha. Otwarcie alarmu odbyło się bez problemów. Mignęły światełka, centralny się otworzył. Niestety nie dało się jej już odpalić. Po pierwszym przekręceniu kluczyka radio nie odpaliło jak to zawsze robiło, a w aucie zrobiła się ciemniejsza atmosfera. Światła wewnątrz samochodu przygasły, a lampki na desce przygasły. Po przekręceniu kluczyka do końca, brak reakcji. Ponowna próba zakończona fiaskiem. Po wyjściu z samochodu, zamknięciu drzwi i naciśnięciu przycisku na pilocie do alarmu, syrena wydała malutki pisk (cichy, nie jak to one potrafią), drzwi się nie zamknęły, nawet nie było takiej próby, a alarm niby zadziałał, czego dowodem jest migocząca się dioda od alarmu w samochodzie. Ponowna próba naciśnięcia guzika, zakończyła się odwrotnym procesem, czyli odbezpieczeniem alarmu tylko. Chcąc zamknąć drzwi ręcznie, czyli przekręcając kluczyk w drzwiach, zamknęła się jedna strona drzwi i bagażnik. Z tego co można było zauważyć, to guziki lekko ruszyły w dół ale jak by im brakowało mocy by się zamknąć. Wszystkie myśli które chodzą po głowie to akumulator, choć o dziwo alarm działa. Bo przy próbie otwarcia drzwi w czasie włączonego akumulatora, syrena wyje. Zwracam się do was, czy spotkaliście się już z takim czymś i co mogło by być nie tak. Dodam, że gdy samochód był używany codziennie, nie było żadnych problemów, nawet zimą. Teraz od miesiąca stoi w garażu i raz lub dwa razy w tygodniu wyprowadza się go na spacer (tj. do sklepu czy coś).