REKLAMA
Cześć wszystkim,
Planuje kupić Toyotę RAV 4 II z 2005 - silnik D4D 116 km diesel. Naczytałem się jednak na tym forum, że kupno diesla przy rocznych przebiegach do 20 tysięcy nie ma sensu, bo cały osprzęt pada - i tu cała dyskusja, jeden z drugim się nie zgadza.
Jak to natomiast wygląda w praktyce, w tym konkretnym aucie ? Dojeżdżam do pracy jakieś 20-25 km w jedną stronę, z czego większość to trasa 90 km/h, po drodze 4 małe wioski gdzie zwalniam do 60 ale się nie zatrzymuje, a w samym mieście mam dosłownie 2 ronda i jedne światła (wiadomo czasem się jedzie na zakupy czy coś to jest tego więcej). Aktualnie jeżdżę Passatem B5 1.9 TDI 130 km, ostatnie 7-8 lat tylko i wyłącznie krótkie trasy - ostatni rok 12 tyś., wcześniej jeszcze mniej. Samochód ma 360 tysięcy przebiegu i dopiero teraz cały ten osprzęt daje powoli o sobie znać, ale po takim czasie ma już prawo. Sprzęgło ostatnio było robione w 2014 roku, turbo oraz wtryski są fabryczne, nigdy nie były ruszane, ostatnio jedynie czyściłem wtryski płukanką TEC2000. Czy rzeczywiście na takie trasy diesle się kompletnie nie nadają?
Dodam tylko, że absolutnie nie jestem jakimś fanem diesli - co to to nie, sam bym wolał kupić autko z silnikiem benzynowym, problem polega jedynie na tym, że takich samochodów na rynku jest mało, a jak jakiś już się trafił i byłem go oglądać to się okazało, że był w stanie tragicznym. Teraz natrafiłem na fajny egzemplarz w dieslu, gdzie był robiony rozrząd, dwumas zmieniany 70 tyś. temu, turbo na gwarancji - i opinie na tym forum trochę mnie odwiodły od zakupu tego auta.