REKLAMA
Cześć, zdałem sobie sprawę, że chyba zrobiłem niezły numer, ale no cóż, życie jest bogate w doświadczenia.
Kupiłem auto ponad miesiąc temu i chciałem je przerejestrować na siebie, ciag umów jest, ale Pan w okienku zwrócił uwagę na dopisek na umowie, że auto jest po naprawie (niepotrzebnie to zostało napisane) przez co albo spisuję z właścicielem nową umowę bez tego dopisku albo robię przegląd. Auto sprawne, ale po prostu - papierologia.
Niewiele mysląc z poprzednim właścicielem się dogadałem i spisaliśmy jedną, nową umowę ze zgodnymi danymi.
Teraz zrozumiałem, że narobiłem mnóstwo błędów.
1. Treść dokumentów się różni, jego umowa to kopia z kalki, moja "obecna" to druk gotowy z internetu. Rozumiem, że w WK to wyłapią, robią skan, ksero? Dane się zgadzają, robione w dobrej wierze, ale wizualnie to dwie różne umowy.
2. Zrozumiałem jak wielki błąd zrobiłem gdy oryginał orygiału nie był w mojej teczce. Tamten własciciel musiał ją "zawinąć" o co jutro będę się z nim kontaktował.
Rozumiem, że grożą nam kłopoty za fałszerstwo umów? Rozumiem, że w ekstremalnym przypadku pozbyłem się formalnie auta? Nie mam właściwego oryginału umowy.
Czy właściciel auta ma obowiązek zawiadomić o tym odpowiedni organ jeśli sprzedał auto? Czy facet nic nie musiał robić i według umów auto jest jego?
Czy może jednak panikuję i ta umowa którą spisaliśmy przejdzie w WK?