09 Mar 2010, 23:29
Witam
Pewnego dnia mój samochód nie chciał odpalić z rozrusznika. Przy przekręceniu kluczyka napięcie w instalacji spadało na tyle że gasły wszystkie kontroli na desce rozdzielczej. udało mi się odpalić samochód z popychu. Dojechałem więc samochodem do warsztatu celem stwierdzenia przyczyny tak dużego spadku napięcia w instalacji w momencie uruchamiania silnika. W warsztacie (zajmującym się elektryką samochodową) elektryk stwierdził, że wysiadł akumulator. Zlecił abym kupił taki akumulator w sklepie, a następnie przyniósł do warsztatu i on mi go zamontuje. Zanim udałem się na zakupy w mojej obecności bez odłączania klem z zacisków akumulatora podłączył prostownik i chciał na szybko go podładować. Po kilku minutach takiego ładowania spróbował uruchomić samochód. Auto nie dało się uruchomić. W międzyczasie przyniosłem nowy akumulator i po zamontowaniu rozrusznik kręcił ale silnik nie chciał odpalić. Elektryk stwierdził że uszkodzona jest centralka (komputer sterujący silnikiem). Nie przyznał się, że usterka była spowodowana podłączeniem prostownika do instalacji samochodowej co w konsekwencji uszkodziło komputer.
W chwili obecnej auto stoi na terenie tego zakładu już trzeci dzień. Elektryk twierdzi że naprawia je. Prawdopodobnie szuka podobnego komputerka gdzieś na allegro bądź na jakiś autozłomach.
Moje pytanie jest następujące: Jakie czynności powinienem podjąć, aby ustalić jego winę i zmusić go do poniesienia kosztów naprawy samochodu?
Pozdrawiam