30 Maj 2017, 16:52
Raczej sugerowałbym sprawdzić auto po prostu w serwisie po numerze VIN. Nie ma co jednak się oszukiwać, że wszystkie naprawy tam zawsze będą. Wielu sprzedających, nawet jeśli ma auto regularnie serwisowane, to np. wypadki lub większe naprawy, których nie chcą wpisywać w historię auta mogą zlecać poza warsztaty autoryzowane. Stąd biorą się braki. Niejednokrotnie miałem osobiście styczność z autami, które miały czystą historię, a były po różnych przygodach. Osobiście miałem również auto od pierwszego właściciela - firmy, który miał pełną książkę serwisową z Forda, a auto miało naprawiany cały bok, co było oczywiście widać gołym okiem. Niemniej jednak, jak szukałem w rożnych źródłach z ciekawości jak szeroki był zakres napraw, to nie znalazłem żadnej informacji.
Nie ma ogólnej regulacji prawnej, że każda naprawa ma być wpisana w historię pojazdu, stąd nawet sprawdzenie historii nie daje pewności, że auto nie jest po przejściach.
Jeśli kupujemy auto, a jest napisane, że jest bezwypadkowe, to można wywrzeć na sprzedającym presję informując go, że jeśli okaże się, że jest inaczej, to oddacie sprawę do prokuratury. W Niemczech jest na to paragraf i nieco łatwiej dochodzić praw, jeśli jest się oczywiście prywatnym klientem. Firmy, podobnie, jak w Polsce, mają sporo gorzej.
Oczywiście jeśli przy samochodzie jest dopisek "nur Export", to wiadomo, że siedzi w nim spory problem, za który sprzedający nie chce brać odpowiedzialności, a na miejscu często nie dowiemy się konkretów.