Nie chciało mi się czytać wszystkiego, ale ten gość jest IMO jakiś upośledzony, a dyplom kupił na bazarze za worek kartofli
Po pierwsze, nie da się zejść ze spalaniem niżej, niż podaje producent. Badania fabrycznego spalania nie mają nic wspólnego z normalnym ruchem drogowym, mieszanka jest zubożona, ciśnienie w oponach wysokie (zbyt wysokie, co w normalnych warunkach niebezpiecznie zmniejsza przyczepność samochodu). Warunki utopijne, a to wszystko po to, żeby w katalogach chwalić się niską emisją CO2...
Po drugie, silnik przed jazdą będzie grzać się ruski rok. Prawda wygląda tak, że pierwsze metry nie ciśniesz jak poj.ny, aby olej dotarł do każdego zakamarka silnika. I tak będzie zimny i gęsty, ale dotrze do ruchomych elementów. Silnik najlepiej nagrzewa się w czasie jazdy, przez co dłużej pracuje w optymalnej temperaturze.
Po trzecie, kto rusza z 2k obrotów?
Co to nauka jazdy?
Po czwarte, jazda na zbyt niskich obrotach (piję tutaj do zmiany biegów przy 2k; poza tym to wyklucza powyższe, czyli trzeba by ruszać z dwójki...) nie jest dobra dla silników, zwłaszcza diesla.
Po piąte, auto na luzie spala paliwo. Nie robi tego na biegu.
Reszty nie skomentuję, bo po prostu zapoznałem się wybiórczo z tą "naukową" publikacją. Ale generalnie rzecz biorąc nie słuchaj tego typa, bo to jakieś PRLowskie brednie, dzięki którym będziesz jeździć jak grzyb w Trabancie