REKLAMA
Po raz kolejny mialem zaszczyt organizowac wyprawe do Moab z firma Autotraper z Lodzi . Tym razem byl to memorial Macka Majchrzaka. Na imprezie stawily sie 32 osoby...miedzy innymi kilka "grubych" nazwisk ze swiata polskiego offroadu.
Ja aby dostac sie do Moab w stanie Utah musialem przejechac 1200km z mojego domu polozonego na granicy Kalifornii i Nevady
Zdjęcia w galerii na forum galeria/search.php?user_id=3166
Najpierw byly nudne drogi nevady:
Potem dalsza droga i wjazd do Utah:
Tu drogi troche mniej nudne:
Pierwszy dzien spedzilem w polowie na motorze a w polowie w jeepie.
Na trase motocyklowa wybralem szlak Chicken Corners.
Szlak zaczyna sie na zjazdem na dno doliny:
Potem wspina sie kreta droga na plaskowyz nad rzeka kolrado:
Nazwa szlaku pochodzi od tej waskiej drogi wijacej sie nad urwiskiem kanionu ktora moze przyprawic o ciarki na plecach tych bardziej bojazliwych:
Szlak konczy sie na plaskowyzu gdzie trzeba zawrocic i wraca se do miasta ta sama droga. Calos zajela mi cztery godziny.
Po chwili odpoczynku przesiadlem sie w jeepa i pojechalem sprawdzic jeden z zaplanowanych dla grupy szlakow "Fins and Things" Szlak prowadzi w wiekszosci skamienialymi wydmami i jest stosunkowo latwy. Pokonalem go w niecale dwie godziny:
Jeden ze stromych zjazdow na szlaku:
Drugiego dnia pojechalem na szlak "Kane Creek"
Szlak zaczyna sie w tej samej dolinie w ktorej bylem dzien wczesniej na motorze:
Generalnie przez wiekszosc czasu jedzie sie obok potoku Kane Creek - stad zreszta nazwa szlaku. Potok byl w wiekszosci wyschniety...ale po deszczu potrafi sie zmienic w rwaca rzeke czesto zabierajaca czesc szlaku.
W bardziej wilgotnej czesci doliny jest nawet wieksza roslinnosc:
Pod koniec szlak zaczyna powolna wspinaczke po scianie kanionu:
Po dwoch godzinach jazdy dojechalem do nica szlaku i postanowilem ze pozostala czesc dnia spedze na latwym szlaku po drugiej stronie miasta:
Tutaj jedyna atrakcja byl przejazd pod skala ktora jakis czas temu odpadla z nawisu kilkadziesiat metrow wyzej:
Wieczorem dojechala grupa...rano wypozyczylismy jeepy i w poludnie ruszylismy na szlak Fins and Things:
Grupa na szlaku:
Ja jechalem w swoim jeepie jako pasazer a moim kierowca byla szefowa Autotrapera :
Tu nasza cala ekipa:
Chwila postoju w jedynym na szalku zacienionym miejscu:
I ostatni podjazd:
Na szlaku spedzilismy 4 godziny.
Po drodze do domu okazalo sie ze moj jeep znaczy teren...gubilem olej miedzy skrzynia a reduktorem. Rano kolejnego dnia jeep pojechal do warsztatu a my ruszylimy na szlak 7 Mile Rim. Ja tym razem jako pasazer jednego z wypozyczonych jeepow.
Moj kierowca na punkcie widokowym:
Przerwa pod lukiem skalnym - jednym z wielu w okolicy
Bylo tez bloto
Fotka grupowa:
Grupa gdzies na szlaku:
Szlak konczy sie nieprzyjemnym zjazdem:
Na koniec na jednej ze skal dopatrzylismy sie twarzy:
Po powrocie ze szlaku odebralem jeepa z warsztatu i bylismy gotowi na kolejna przygode.
Wieczorem odbyl sie zwyczajowy bankiet Najpierw wyproszono nasz z basenu...potem z lobby....to przenieslismy sie na parking i tak narodzilo sie "Laweta Party":
Drugiego dnia grupowego szlajania sie po szlakach wybor padl na "Metal Masher"
Mielismy 10 minut przymusowego postoju na samym poczatku bo na naszej drodze wyladowal balon:
Takie widoki towarzyszyly nam przez caly dzien:
Pierwsza z opcjonalnym przeszkod do ktorej przystapilem tylko ja:
Tu trzeba bylo bardzo uwazac zeby nie spasc kolem w bok i nie uszkodzic karoserii:
I kolejna opcjonalna przeszkoda...ktora pokonalem dopiero za trzecim podejsciem:
[image]http://imageshack.us/a/img717/7287/019wt.jpg[/image]
Ostatnia prosta na szlaku:
O dziwo tym razem na szlaku spedzilismy tylko cztery godziny...i jako ze mielismy spory zapas to z czterema "twardymi fajami" pojechalismy porozrabiac na "hells revenge" chlopaki chcieli zobaczyc "dziury ktore znali z youtube....no to im pokazalem:
Jedna z dzur "hot tub" na szlaku Hells revenge w Moab
Prawie sie udalo wyjechac
Druga...mniej stroma dziure pokonalismy wszyscy:
Wieczorem oczywiscie tradycyjne "Laweta Party"
Ostatniego dnia pojechalismy na szlak ktory ja pokonalem pare dni wczesniej samotnie...Kanes Creek:
Szefowa poza kierowaniem moim jeepem uwieczniala wszystko na filmie:
Ja robilem fotki z prawego fotela:
Bylo nawet troche wody:
Koniec szlaku to wyjazd pod gore z kanionu:
Tym razem przejazd zajal nam 6 godzin.
Wieczorem wybralismy sie na splyw rzeka kolorado miedzy podswietlanymi scianami kanionu:
Po powrocie na brzeg byl bankiet i rozdanie pamiatek:
No i niestety..po fajnej imprezie przyszedl czas powrotu do domu.....1200km i troche ponad 12 godzin.
Znow w Nevadzie:
Po drodze spotkalem takiego sprzeta:
Moje okolic epowitaly mnie pieknym zachodem:
Jutro postaram sie wstawic pare filmow.
Aha....wypozyczone jeepy na szlakach pokzaywaly srednie spalanie na granicy 40l na 100km
Moj Ford z laweta na haku spalil 21l na 100km w trasie.