@tomekdkCześć, tak myślę że 25k koron to w sumie 10-12k zł. To całkiem duża może być szkoda, a nie zgłoszona, ale mniejsza o to
Mówiąc w skrócie:
1. Na pierwszy rzut oka były różnice w kolorze lakieru.
2. Potem krzywo i za głęboko wklejone te małe szyby nad błotnikami z tyłu z obu stron, miały też ślady jakby powietrze dostało się pod klej, jak czasem na smartfonie pod folią.
3. Jeden próg był wygięty i widać było że dokładnie w tym miejscu rozpoczynała się naprawa. Z miernika na dużych obszarach wychodziły podwójne grubości lakieru, a im bliżej do krawędzi nad kołem to zmierzyłem 400-500 mikronów. To już zakrawa o szpachlę. Drzwi też nie były idealne ale nie pamiętam odczytów.
4. I w sumie najgorsze było to że sprzedawca twierdził że może była rysa i ktoś położył nową warstwę lakieru, a potem sam mi pokazał dokument, takie "oświadczenie" jak się ma kolizję, gdzie było narysowane kto w kogo wjechał i twierdził że on tych dokumentów nie przeglądał wcześniej. Oczywiście przed przyjazdem twierdził że auto ma idealny stan lakieru - po prostu strzał w kolano.
5. Dodatkowo w książce 2 wpisy o robotach lakierniczych w ASO.
6. Było jeszcze kilka drobnych innych rzeczy, które wydawały się dziwne - niby czysty silnik, a dookoła brud od oleistej substancji i drżący lekko pedał sprzęgła przy ruszaniu.
"Ale jak ktoś malował drugi raz drzwi to Pan przekreśla taki samochód?" - słyszałem. Generalnie żenada. Sorry za długiego posta. Pzdr