REKLAMA
Witam serdecznie wszystkich
Przechodząc do rzeczy - sytuacja zawodowa trochę mi się zmieniła na plus i jestem w stanie zafundować sobie nowe auto w leasingu. Temat kręcił się głównie wokół Toyoty ze względu na znajomego, który tam pracuje i mógł zrobić trochę większy rabat niż normalnie dla osoby z ulicy. Zafocusowałem się mocno na CH-R'a - głównie ze względu na hybrydę. Miałem przed oczami już te worki banknotów, które dzięki temu bym zaoszczędził.
Jednak to rozum, a serce mocno płacze i skomle. Aktualnie jeżdżę BMW e46 330Ci 231km, które sprawia mi radochę za każdym razem gdy do niego wchodzę i nim jadę. Hybryda nie zapewni mi nawet ułamka tego zadowolenia z jazdy. Oczywiście wiem, że patrzę na 2 zupełnie skrajne segmenty aut, ale jednak szukam alternatywy w postaci 2-3 letniego auta, które będzie trochę bardziej żwawe.
No i tutaj dochodzimy do kwestii praktycznie tylko i wyłącznie gustu - BMW F30 318i 136km. Coś co podoba mi się w każdym calu. Z resztą, ten kto raz miał BMW, nie będzie chciał innego auta - ktoś mi tak kiedyś powiedział i chyba coś w tym jest. Demonem prędkości czy przyśpieszenia to również nie będzie, jednakże mam wrażenie, że bardziej "czułbym" te auto, aniżeli CH-R'a. Ogólnie różnica na bank będzie widoczna. Gdzieś tam przebąkuję jeszcze Mazdę 6, jednak nie jest to do końca to. Jednak nie odrzucam jej definitywnie.
Jednak wracając do rozumu - mam 24 lata, z dziewczyną sprawiliśmy sobie niedawno psiaka (labradora). Docelowo jego gabaryty będą dosyć spore, czasem zdarza się nam jechać do rodziny, także muszę brać pod uwagę transport futrzaka. W CH-R'ce nie stanowiłoby to raczej zbytniego problemu, przy sedanie trzeba byłoby myśleć o jakiś szelkach dla psa i usadowieniu go na tylnych siedzeniach.
Ogólnie mój czas za kółkiem to 98% miasto, 2% trasa. Jednak spora część jazdy po mieście to obwodnica (Warszawa), także idzie tego zapasu mocy czasami użyć.
Potrzebuję znaleźć złoty środek - nowe auto to nowe auto, w dodatku hybryda. Trochę droższy zakup, jednak mega oszczędność w perspektywie ciągłego użytku. Obawiam się, że po jakimś czasie mogę żałować takiego "zdroworozsądkowego" podejścia. Trzeba wziąć pod uwagę też szybką utratę wartości.
Używka (F30/Mazda 6) w tym wypadku wydaje się "złotym środkiem". Oszczędności raczej za wiele nie będzie przy jeździe po mieście (obstawiam 9-10 litrów/100). Cenowo różnica na plus względem nówki wyniesie jakieś 15-20%. Z psem też może być drobny kłopot, ale wyjeżdżać nie wyjeżdżamy codziennie, także dałoby radę jakoś to przeżyć raz na jakiś czas. Ale na pewno nie będę płakać idąc do tego auta w garażu po jakimś czasie czy nim jadąc.
Panowie! Pomóżcie mi podjąć dobrą decyzję