Witam!
Mam do Was dwa pytania.
'Pacjent' to jak w tytule Mazda 323F BA 1.8 z 97 roku, 230k km nalatane- raczej uczciwe.
Właścicielem jestem od niedawna, jedyna rzecz, która 'wyszła' na wierzch po kupnie, to branie, a właściwie picie oleju- litr wystarcza na... 400-600km w zależności z jakich obrotów się korzysta.
Zapadła decyzja- coś z tym trzeba zrobić. Znajomy mechanik ma taką koncepcję- chce zdjąć głowicę, oblukać co nie co, i zrobić- kompletny rozrząd razem z pompą wody (tak przy okazji tego wszystkiego, dwa że świeżo po zakupie), i do tego- uszczelniacze zaworowe, simmeringi itd. ("itd" napisał mi w esku, muszę dopytać czy i o co jeszcze mu chodziło), do tego wszystkiego oczywiście świeży olej plus filtr plus dodatkowo wlanie preparatu ceramizer. Krzyknął za to okolice 1500zł, niecałych. I tu pojawia się pierwsze pytanie- to są rozsądne pieniądze za te rzeczy?
Dwa- zdałem sobie sprawę, o jakiej kwocie (sporej) mówimy- czy może nie lepiej zastanowić się nad wymianą silnika? Czy to jest przysłowiowy 'kot w worku'?
I tak na koniec- autko kopci zaraz po odpaleniu- naczytałem i nasłuchałem się, że to raczej uszczelniacze zaworowe. Podczas nagłego wciśnięcia gazu- wielkich kłębów dymu raczej (nie znam się) nie zauważyłem, w dodatku kompresja na cylindrach jest ok- czyli pierścienie raczej są w porządku?
Co o tym wszystkim myślicie, bawić się w ten remont, czy szukać silnika?
Nie znam się zbytnio, będę wdzięczny za odpowiedzi,
pozdrawiam
![Smile :)]()