REKLAMA
Witam
W główce wskazałem modele samochodów, które wzbudzają moje zainteresowanie. Ślęczę nad wyborem od ponad roku i cały czas rozważam wszelkie możliwe argumenty za i przeciw. Stagnacja w tym zakresie wynika być może z tego, że oferta dostępna na rynku wtórnym szczególnie nie zachęca do grzechu. Budżet, którym dysponuję na chwilę obecną to wysokość 35.000 zł, niemniej z uwagi na fakt, że konieczność zakupu nie osiągnęła jeszcze apogeum - wstępnie zaplanowany budżet powiększa się z każdym miesiącem. I tak po krótce pragnę wskazać, że straciłem już wszelką nadzieję - najrozsądniejszym wyborem zdaje się być komunikacja miejska oraz samochód żony (Focus Mk3). Może Państwa zdziwić wszechstronność oferty, jak i znaczące różnice w klasie, lecz gwoli wyjaśnienia - na każde auto planuje przeznaczyć adekwatną cenę rynkową właściwą dla danego modelu. A skoro już o tym mowa to funkcjonalność pojazdu będzie się sprawdzać w ruchu miejskim (codzienne dojazdy do pracy, tj. 5/6 km (w jedną stronę), jak i niedalekich trasach co 2 tygodnie 20 km (w jedną stronę) i być może raz na dwa miesiące ponad 100 km (w jedną stronę). Zdaje się sobie sprawę, że pojęcie trasa to pojęcie względne i zapewne niejed-en/-na z Państwa takie odległości pokonuje na co dzień, ale każdy z nas ma swoją własną rzeczywistość. Nawiązuję do tego wobec odwiecznego problemu, którego rozwiązania na chwilę obecną raczej nie uświadczymy (analogicznie do tego co było pierwsze jajko czy kura), mianowicie PB czy ON. Dla mnie wybór jest oczywisty - wyłącznie PB, ale moje wyobrażenie w tym zakresie limituje rzeczywistość, tj. oferta na rynku wtórnym, jak i szczegółowe rozpoznania na temat silników benzynowych w rozważanych przeze mnie modelach. Swego czasu zaciekawiła mnie oferta AR159 - nad którą choruje już od dłuższego czasu, choć przeważa tutaj ostrożność. Czym spowodowana? Właśnie tym, że wybór jest jeden - 1.9 Jtdm 16v. Wydaje mi się, że przeznaczenie na ten samochód w chwili obecnej więcej niż 25 tys. nie będzie rozsądne - wobec bardzo szybkiej utraty wartości. Choć w tym aspekcie jest to pojęcie względne, każdy z ww. pojazdów traci w relacji 5 lat około 30 proc. wartości, ale trzeba sobie powiedzieć jasno - łatwiej będzie odsprzedać za 5 lat Audi/BMW/Mercedesa, aniżeli AR. Do tego dochodzą awaryjne, urywające się klapki w kolektorze dolotowym, zacinający się EGR i zmowa prześladująca posiadaczy pojazdów z oznaczeniem EURO4 - DPF. W dobie planowanych ówcześnie działań rządu - ekstrakcja ostatniego ze wspomnianych elementów będzie mieć dalej idące dolegliwości finansowe, dlatego porzuciłem ten pomysł w niepamięć tak szybko jak tylko się pojawił. Wydaje mi się, że użytkując auto na co dzień w cyklu miejskim uda się przepalić filtr w interwałach co 450 km. Wydaje mi się, że częściej nie powinien się zapychać. Odnośnie zarzutów katowania silnika ON w mieście proszę o zaniechanie komentarzy. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że większość z przytoczonych przeze mnie modeli w wersji PB posiada dwumasowe koło, turbosprężarkę oraz równie wrażliwe wtryskiwacze paliwa, jak i problemy z rozgrzaniem, co w szerszej perspektywie doprowadzi do powstawania nagaru. Wszystko ma swoje wady i zalety. Zarówno w PB, jak i ON należy w tym zakresie skrócić interwały wymiany oleju silnikowego. Ale przechodząc do meritum - E90 325i - właściwie ich brak na rynku aut używanych, jak i wyraźne sygnały od znawców, aby porzucić myśli o czterech cylindrach sprawiają, że pojazd jawi się jako całkowita abstrakcja. Rozważam jeszcze 320d, ale obawiam się, że stosunkowo niska cena podyktowana jest stanem większości egzemplarzy używanych dotychczas przez naszą polską młodzież. W203 to całkowite zaprzeczenie energii płynącej z radości jazdy pojazdem ze śmigłem na masce (przynajmniej w wersji 325i), choć C180 i C200 Kompressor zbierają pochlebne opinie, odstrasza mnie awaryjność elektronicznych komponentów oraz nagminnie trapiąca ten model korozja, a bynajmniej modeli sprzed FL. Dalej mamy Volvo S60, które po prostu podoba mi się i nic więcej nie mam do powiedzenia/tutaj także królują modele D5. Kiedyś bardzo interesował mnie model B7 - do czasu kiedy pojawiło się B9 i w związku z tym najpiękniejsze B8 nabiera rozsądnej ceny. B7 nie jest jednak atrakcyjne ani z zewnątrz ani z wewnątrz. Jest to właściwie B6 w ciut ładniejszym opakowaniu, a należy pamiętać, że rok produkcji to 2001. Silnik 1.6 być może zadowoli starsze pokolenie, natomiast ten najwłaściwszy 1.8T został w większości przypadków wyżyłowany ku uciesze - po raz kolejny młodego pokolenia. Ponadto naprawdę ciężko jest trafić na egzemplarz w miarę pewną historią, a większość z nich jest odpowiednio zmodyfikowanych - zatem istnieją rozbieżności pomiędzy wersją zgodną z numerem VIN. Uważam, że jeżeli wybierać S-Line to w pełni, a nie dokładki niewiadomego pochodzenia. Wobec braku takowych egzemplarzy - także dałem sobie z nim spokój. I teraz wybrałem model, który najbardziej z typowanych cieszy moje oko i serduszko - mianowicie - Audi A4 B8 - niestety we wskazanym budżecie (załóżmy będę musiał jeszcze dołożyć) należy liczyć wyłącznie na egzemplarza do 2009 roku produkcji, a to wiąże się z silnikami TFSI, które obarczone są wadami fabrycznymi (które nie ograniczają się wyłącznie do nadmiernego zużycia oleju). Nie widziałem na rynku wtórnym egzemplarzy, które mają zaliczoną akcję serwisową STAGE2, a modele, które zostały naprawione wskutek prywatnych akcji serwisowych - nie umniejszając nikomu kompetencji w tym zakresie - nie budzą mojego zaufania. Dlatego też pozostaje rozsądek, ale to znowu 2.0 TDI (o tyle dobrze, że już COMMONRAIL), a to wiąże się z przypadłościami analogicznymi do AR159 - z tym, że dochodzi jeszcze pompa oleju. Dlatego zastanawiam się czy wybrać (za kilka miesięcy) Audi A4 B8 2.0 TDI CR przy uwzględnieniu, że auto będzie miało 9-10 lat za kwotę circa 40-45 tysięcy złotych czy też wspomnianą wyżej AR159 1.9 JTDM (rocznikowo 10-11 letnią) do 25 tysięcy złotych, ciesząc się płynącymi korzyściami z doskonale zaprojektowanego układu kierowniczego i wyglądu, który pomimo lat wzbudza emocje. Jeżeli nie - może warto jednak przekonać się do dalekiej wędrówki ku naszym zachodnim sąsiadom i przeczesania autoryzowanych dealerów BMW celem zakupu E90 i jeżeli nawet nie uda się znaleźć najwłaściwszego 325i - postawić na 320i/320d. Przyznam szczerze, że niejednokrotnie zastanawiając się nad zakupem E90 przy założeniu rocznika (2005-2007), AR159 przy założeniu rocznika (2006-2008) dochodzę do wniosku, iż auto po 4 latach użytkowania będzie liczyć 15, a może i więcej lat, co również nie napawa optymizmem w zakresie późniejszej odsprzedaży. Jakkolwiek jednak można zgodzić się z twierdzeniem, że zakup jest w tym momencie niezbyt dobrze pomyślany, ponieważ oczywistym jest, że i tak będę w tej „inwestycji” stratny - obawiam się o późniejszą sprzedaż AR159. Nie wiem jaką wartość taki model może przedstawiać w relacji następnych 5 lat użytkowania. Takich obaw nie mam w przypadku Audi - bowiem nawet 13 letnie to i tak będzie B8, choć rocznik to rocznik - inaczej postrzegany z perspektywy kupującego, a sprzedającego. Tak samo jak i przebieg. Przyznam, że w tym wszystkim najrozsądniej jest wybrać Peugeota 407 z silnikiem benzynowym za cenę 12-15 tysięcy złotych, którego wartość nie jest ekwiwalentna w stosunku do tego co dostajemy w zamian. Jest to świetna propozycja, niemniej tutaj również ciężko jest utrafić pewny egzemplarz z silnikiem PB. W obliczu powyższych dylematów - nie wiem czy nie rozsądniej jest zakupić Skodę Octavię III z początku produkcji i cieszyć się w miarę młodym autem.
Mam obawy, że większość z użytkowników po ujrzeniu objętości niniejszego postu zaniecha zapoznania się z jego treścią, ale liczę na Waszą wiedzę i doświadczenie! Sam mam już niezły mętlik w głowie.