08 Sty 2020, 18:17
A więc chłopaki, tak podsumowując streszczę wszystko po kolei, aby było wszystko jasne.
Zmagam się z problemem trudnym odpalaniem silnika na zimnym (telepie silnikiem, budą, a jak dodam lekko gaz wszystko się normuje i jest okej) oraz gdy dopóki wskazówka temperatury nie dojdzie na około 70 stopni szarpie przy przyspieszaniu przy obrotach (około) 2400-2800, powyżej i poniżej nie szarpie, na ciepłym silniku jest ciągle okej.
Diagnoza trafiła na uszczelkę pod głowicą i była ona trafna. Została splanowana, wymienione uszczelki itp, a przy okazji wymieniony wałek rozrządu ssący i wydechowy (mocno zużyte) i widać, że ktoś nie dbał kiedyś choćby o olej, zregenerowane koło zmiennych faz rozrządu.
Po remoncie problemy, z którymi się zmagałem nie minęły, a dodatkowo pogorszyło się, pojawił się błąd wypadanie zapłonu cylindra 1, pojawiło się fukanie w wydechu, nierówna praca silnika na zimnym i ciepłym silniku, ewidentnie praca na 3 gary. Po próbie olejowej i wzrośnięciu kompresji z 7 do 12 na 1 cylindrze stwierdziłem wymianę pierścieni.
Ciąg remontu dalszy, wymieniony przewód paliwowy (ciekła lekko benzyna), wymienione panewki oraz popychacze hydrauliczne na pierwszy cylinder, wymienione wszystkie pierścienie, które akurat nie były w najgorszym stanie.
Zalewając naftę do cylindrów podejrzewałem właśnie ten pierwszy. Oddałem głowicę znów do firmy, którą robiłem. Okazało się, że coś spieprzyli z jednym zaworem, jak widać moja teoria trafna. Pofrezowali jeszcze raz itd., posprawdzali, nie chcieli nic za tą poprawę, a uciekając od popełnienia błędu (tak myślę przynajmniej ja i kilka innych osób) stawiali na popychacze hydrauliczne, które jak dla mnie nie mają znaczenia w wypadaniu zapłonu, opisane wyżej w poście, które się pojawiło po remoncie głowicy, a którego wcześniej nie było. Najwyraźniej spieprzyli temat, ale naprawili.
Po tymże remoncie faktycznie wypadanie zapłonu zniknęło, kompresja wróciła na bardzo dobrą, wszystkie cylindre równe. Co gorsza remont, który zrobiłem nie miał nic wspólnego z główną awarią, przez którą założyłem ten temat. Oczywiście wymieniony osprzęt był już zużyty, nie teraz to kiedyś mógł dawać oznaki, więc nie zostały wymienione na darmo.
Co ciekawe, wałki wyrównoważające po sprawdzeniu były przestawione o 4. Czyli dowiaduję się kolejny raz, że coś tu było kiedyś grzebane. Tylko pytanie z jakiego tytułu było to przestawione, celowo, źle ustawione, coś kiedyś się zje..? Po sprawdzeniu ustawione oczywiście prawidłowo.
Teraz silnik w moich odczuciach ogólnie pracuje znacznie lepiej, lżej, równo, cichutko i jak silnik jest delikatnie rozgrzany chodzi perfekcyjnie, na zimnym w sumie też (poza tym szarpaniem do czasu),ale niestety problem z odpalaniem i szarpaniem nie minął.
Czy może mi ktoś podpowiedzieć czym tutaj mogę się jeszcze zająć? bo cierpliwości niestety już niewiele. Stawiam tak jakby na układ paliwowy, bo to tak trochę wygląda teraz, skoro nic się nie zmieniło.
Pompa paliwa sprawdzona i jest raczej okej. Wtryski były sprawdzane, ale nie w firmie tylko jakieś podstawowe parametry (nie pamiętam na tą chwilę co dokładnie), które się zgadzały co niby wyklucza wtryskiwacze.
Aczkolwiek myślę, aby dać do sprawdzenia je firmie, która się tym zajmuję i ewentualnie zregenerować. A może pompa wysokiego ciśnienia?
Szczerze nie wiem gdzie dokładnie szukać, na tą chwilę jest to chybił trafił, bo błędów brak.
To wygląda tak jakby się dławił, nie podawał odpowiedniej dawki albo coś w tym podobne. Dziś np raz odpaliłem to się krztusił, więc zgasiłem. Odpaliłem drugi raz i odpalił elegancko, nie wiem co jest grane. Po zatankowaniu PB (silnik był już ciepły) odpaliłem go i tak jakby też się zakrztusił, ale znacznie znacznie mniej, tak delikatnie i samo w sekundę się unormowało jakby jakieś dawki komputer większe zapodał. Na zimnym albo odpali normalnie, albo jak opisuje, albo jak dodam gazu to wszystko w sekunde wraca do normy. Szarpie przy przyspieszaniu tylko na zimnym jak opisałem.
Dziękuje za wszelkie wskazówki.