Uporałem się z tym, pomógł telefon do przyjaciela. Obudowa linki wypadła z gniazda ale koniec linki nadal trzymał mechanizm, przy samym trzpieniu. Od strony dźwigni nie można było pociągnąć za linkę ponieważ wszystko to było zatopione w jakiejś izolacji, nie chciałem tego rwać. Przepiłowałem trzpień czyli zwykły bolec z plastikową nasadką. Kolega mnie to zespawał, wyszlifował i jest jak nowy.
Prostownik ładuje akumulator za kilka godzin auto będę mógł odpalić.
Mała sprawa a ile trzeba się namordować.
![Bardzo zły :evil:]()