Jeździłem tym cudem (aveo) kilka lat. 1.2 LPG. Spalanie? Szczerze powiem nie sprawdzałem, ale gaz taki tani że akurat raczej mi to wisiało, w końcu i tak musiałem zatankować. Po prostu tankowałem zawsze do pełna jak już było mało w baku. Jedyne co mogę polecić to większy zbiornik lpg (wejdzie w miejsce koła zapasowego). Nie wiem czy było to 35 czy 40 L max, ale na stacjach tankowało się około 34-35L do pełna - zależnie od ciśnienia z dystrybutora. Spalanie benzyny: u mnie wychodziło różnie (15-25%) tego co lpg - zależnie od pory roku, bo to ma dramatyczny wpływ na to kiedy silnik się rozgrzeje i przełączy Ci na gaz. A moze ja po prostu miałem źle wyregulowane - nie wiem. Zbierasz wszystkie informacje - to piszę jak było. Generalnie jest radość jak tankujesz do pełna za 80zł. I śmigasz 370~400km. Tak to wychodziło, a ceny gazu były wtedy na poziomie 2.76zł/litr. (w kalkulacji pomijam koszt tankowanej benzyny bo robiłem to sporadycznie)
Auta nie piłowałem pod światłami, ale głównie jeździłem po mieście wokół komina. Oczywiście były też trasy dłuższe. Problemu nie było, no ale przyśpieszenia też nie bardzo. Zmieniając pasy na autostradzie, zawsze upewniałem się że nie zajadę drogi czemuś szybszzemu, tak z czystej przyzwoitości. Ale generalnie jak już się rozkula i rozpędzi, to jest całkiem ok. Powyżej 140km/h silnik troszkę już słychać. 150? już dość głośno, ale nie ma dramatu. Więcej nie sprawdzałem - ze strachu. Oczywiście traktuj tę opinię subiektywnie - w końcu dla jednego to już przy 100kmh lekki warkot silnika to już hałas jak odrzutowiec. Ja po prostu nie jestem wrażliwy na głośny dźwięk silnika i mi to nie przeszkadza (o ile ktoś nie piłuje). Ja nie katowałem silnika powyżej 3.8k rpm. Bardzo rzadko wchodziłem na wyższe obroty - tylko w przyp. jazdy na autrostradzie.
O auto nie dbałem jakoś szczególnie. Nie piłowałem silnika, ale nie woskowałem lakieru ani nie pucowałem felg. Natomiast czasem zdarzało się że auto zaznało luksusu nocowania w garażu. Nie uchroniło to go przed korozją/usterkami.
Usterki: auto w 7 roku po wyjeździe z fabryki domagało się wymiany filtra paliwa. Okazało się że zgnił pod wpływem warunków atmosferycznych. Filtr jest z tyłu, od spodu. Więc myślę że nie ma się co dziwić że ta usterka miała miejsce.
Poza tym, w 8/9 roku, w wyniku rdzy która była powodem wody która dostawała się do klaksonu, spalił się bezpiecznik i musiałem wymienić klakson.
W 10 roku: zauważyłem niewielką korozję na drzwiach kierowcy ( tuż przy progu). Same progi/nadkola - zdrowe, bez oznak jakiejkolwiek rdzy. Co mnie zdziwiło bo prędzej bym się tam jej spodziewał niż na drzwiach. No ale hej, nie będę narzekać.
Oprócz tego - nic się nie działo (pomijam wymiany klocków hamulcowych, rozrządu, opon i oleju bo to nie usterki).
Auto z czystym sumieniem mogę polecić, bardzo dobrze je wspominam, a nawet tęsknię by mieć coś pod nosem o co nie trzeba specjalnie dbać, a dowiezie do celu.
Ah: no i oczywiście w związku z montażem gazu - check engine na blacie prawie non stop z uwagi na "zły dobór mieszanki" - tak to opisuje
OBD . Na początku z tym walczyłem, a później zlałem bo i tak nie było żadnych problemów.
ps: słyszałem że początkowe 1.0 R3 w corsie nie było zbyt udane. Celuj w R4 1.2 jeśli już.
Jakieś konkretne pytania - to wal śmiało.
m.: celica turbo za 10k, czekamy...