Jak nie masz nie ma żadnego znaku to skrzyżowanie trzeba uznać za równorzędne.
99% sytuacji drogowych tego nie potwierdza. Jeśli by się trzymać tej reguły, to trzeba by się prawie wszędzie zatrzymywać, aby upewnić się, że z prawej strony nic nie jedzie. Realia są takie, że skrzyżowania równorzędne są rzadkością, i ta rzadkość powinna podlegać stosownemu oznakowaniu. Nagminną sytuacją są też osiedlowe skrzyżowania, które "wyglądają" na równorzędne, ale tak naprawdę auto z twojej prawej strony jest podporządkowane (ma znak ustąpienia).
Ja się pytam jakie uzasadnienie znaleźli drogowcy dla umieszczenia tego znaku po lewej ZAMIAST po prawej. Ok, teoretycznie MOGLI to zrobić, ale PO CO, skoro jest to potencjalnie mylące? PO CO autu stojącemu na pasie do skrętu w lewo informacja o pierwszeństwie przejazdu na wprost, a tym bardziej informacja o zakazie skrętu w prawo? Nie dostrzegasz idiotyzmu tego rozwiązania?
Moja sytuacja podczas przejazdu przez to skrzyżowanie była taka, że - przyznaję - byłem akurat czymś zamyślony, i zbliżając się do skrzyżowania mój umysł zakodował znak pierwszeństwa przejazdu, wjechałem więc na skrzyżowanie, i po sekundzie uświadomiłem sobie co ja właściwie zrobiłem - tym bardziej, że przez beznadziejną widoczność (barierka, wzniesienie terenu przy barierce, pochył drogi) nie było widać żadnych nadjeżdżających aut). Tak, popełniłem błąd, wina jest moja, ale według mnie to skrzyżowanie jest definitywnie do poprawy, bo kolejny gapowicz może nie mieć już tyle szczęścia co ja. I takie też było przesłanie mojego pisma do GDDKiA. W tym kraju stosowane są różne oznakowania, które często można by uznać za zbyteczne (temat poruszany w mediach i przy piwnych dyskusjach wielokrotnie), a tutaj oznakowanie jest wg mnie błędne (jeśli nie pod względem regulacyjnym, to pod względem funkcjonalnym), i ponadto niedostateczne w kontekście sytuacji. Powinni przynajmniej domalować trójkąty poziome i wywalić/przemieścić znak pierwszeństwa na prawą stronę. Ja zresztą mam prawo jazdy od 2008 roku, i nigdy jeszcze nie spotkałem się z takim znakiem po lewej stronie - a nie jeżdżę tylko wokół komina po rodzinnej wsi (jestem z Poznania), lecz po różnych miastach i wsiach w kraju i zagranicą.