Czy w słowniku kierowcy istnieje słowo "nagle"?

24 Wrz 2010, 19:38

Tak jak w temacie.
Najbardziej interesuje mnie tutaj wypowiedź MotoAlbercika, który w temacie o zwierzętach na drodze pisał, że kierwocy nie może nic zaskoczyć i "nagle" wybiec na drogę, a w temacie: https://www.forumsamochodowe.pl/motocykl ... htm#228792 pisze, że jednak np. motocyklista może pojawić się znikąd.

Zakładam nowym temat i nie kontynuuje go w Zwierzętach na drodze, żeby nie dawać pretekstu do usuwania niezręcznych pytań.
Dishman
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 3725

24 Wrz 2010, 20:06

Skoro jest taki temat, to podtrzymuję moją wypowiedz, że w moim słownik u kierowcy nie ma słowa " nagle" czy "przypadek". Czy to jest źle, że jeżdżę uważnie i bacznie obserwuję co się dzieje na drodze i zawsze dostosowuję prędkość jazdy do warunków panujących na drodze? Może dam przykład, o którym chyba już pisałem w tamtym temacie - jest ciemno, wyjeżdżam z miasta i wjeżdżam w teren niezabudowany. Wokoło są łaki i pola. Skoro wjeżdżam w taki teren, to już wiem, że na drogę może mi wskoczyć np. sarna. Więc nie rozpędzam się do 90 km/h, tylko jadę 50 km/h i bacznie obserwuję pobocze i prawe i lewe. Jak zaczyna się np las, to czasami zwalniam nawet do 40 km/h ( zależy jak tenlas jest blisko drogi ). A z tej prędkości jak mi z lasu wybiegnie sarna, to mam bardzo realne szanse wyhamować. I wowczas nie powiem, że "nagle wyskoczyła mi sarna", bo ja się ją spodziewam. Można nawet powiedzieć, że na nią czekam.... :wink:
Inny przykład - stoję w mieście na skrzyżowaniu na światłach i czekam na zielone. A oprócz tego, że obserwuję co się dzieje przede mną, spoglądam też do tyłu co się dzieje za mną. I dzięki temu raz udało mi się uniknąc takiej oto sytuacji - patrzę w lusterko wsteczne i widzę, że zbliża się do mnie samochód ciężźarowy ze zbyt dużą prędkością. Od razu wiedziałem, żę nie zdąży wyhamowac, więc puściłem sprzęgło i ruszyłem do przodu w bok ( wiem, że tak się nie powinno robić, ale jak stoję w korku lub na światłach, to mam cąły czas włączony bieg i wciśnięte sprzegło i dopiero jak jakiś samochód zatrzyma się za mną, to daję na luz i puszczam sprzęgło zaciągając ręczny). Dzięki temu uniknąłem wizyty tego samochodu w moim bagażniku. A on walnął w samochód stojący przede mną. Gdybym nie patrzył w tył, to pewnie musiałbym powiedzieć, że stojąc na światłach NAGLE poczułem uderzenie z tyłu....
A do kolegi mam tu, w tym temacie prośbę - przeczytaj moją wypowiedz raz jeszcze, powoli, bez emocji i ze zrozumieniem. Owszem - napisałem tam, że motocyklista pojawił się znikąd, ale jak przeczytać całość, to wywnioskować się da, że tych słów nie powiedziałem ja, tylko kierowca tego samochodu do policjanta.... A i też podejrzewam, że była to tylko przenośnia i kierowca tego samochodu chciał dobitniej się wypowiedzieć o prędkości tego motocyklisty. Bo ile taki motocyklista potrzebuje, by przejechać około 700 metrów dociskając manetkę do końca? a z uszkodzeń na samochodzie i z licznika tego motoru było widać, że tak właśnie było...
Czekam na dalsze dyskusje.
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...
MotoAlbercik
Moderator
Awatar użytkownika
 
Posty: 20285
Zdjęcia: 1212
Miejscowość: Tychy
Auto: Jeep Grand Cherokee WJ QD HQ
Silnik: 4,7 ccm3 253 KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Terenowy
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 2000

25 Wrz 2010, 17:20

MotoAlbercik napisał(a):A do kolegi mam tu, w tym temacie prośbę - przeczytaj moją wypowiedz raz jeszcze, powoli, bez emocji i ze zrozumieniem. Owszem - napisałem tam, że motocyklista pojawił się znikąd, ale jak przeczytać całość, to wywnioskować się da, że tych słów nie powiedziałem ja, tylko kierowca tego samochodu do policjanta....

Jakby przeczytać całość, to da się wywnioskować, że się zgadzasz z tym poszkodowanym przez motocyklistę.
Wniosek jest więc taki, że na drodze może się coś nagle pojawić, może się pojawić znikąd, mimo, że my staramy się mieć oczy dookoła głowy, to nie na wszystko mamy wpływ.
Poprzez naszą przezorność możemy uniknąć wypadku w wyniku błędu nie naszego, lecz kogoś obcego, ale nie mozna powiedzieć, że nie dopuszczamy określeń "nagle" lub "przypadek". Losowość na drodze jest bardzo duża.
Mnie dziwi co najwyżej, że ktoś twierdzi raz to, a raz co innego.
Ale w sumie to już nie moja sprawa, nie? :twisted:
Dishman
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 3725

25 Wrz 2010, 17:36

Słów "nagle" i "niespodziewanie" używają osoby, które przeważnie same przez swoją nieuwagę oraz lekkomyślność doprowadzają do niebezpiecznych sytuacji.

Aby być dobrym kierowcą, należy rozwijać w sobie umiejętność przewidywania. Gdy jadę autem, to spoglądam daleko przed siebie, oceniając, czy czeka tam na mnie jakieś niebezpieczeństwo. Jak to napisał jeden ze znanych kierowców: "Należy patrzeć przed siebie na 8 sekund jazdy". Co oznacza te 8 sekund? Jest to odcinek, który pokonamy w ciągu 8 sekund - nieważne z jaką prędkością.

Ważne jest też, aby rozwijać widzenie boczne - kątem oka widać naprawdę dużo. Ja jadąc autem spoglądam przeważnie przed siebie (środek drogi), a kątem oka obserwuję to, co dzieje się na poboczu.

Autami jeżdżę od 8 lat, od zwykłych rodzinnych aut, po 200 konne autka. Z doświadczenia wiem, że czym większa prędkość podróżowania, tym łatwiej jest wpędzić się w tarapaty. Jadąc szybko wprowadza się też innych kierowców w błąd. Kiedyś grzałem 170 w miejscu, gdzie było ograniczenie do 70 - jechałem drogą główną, a kierowca wyjeżdżający z podporządkowanej pomylił się w obliczeniach, zaskoczyłem go szybkim przemieszaniem się, ledwo się minęliśmy na skrzyżowaniu (ja oczywiście noga w pedale hamulca).

To były moje pierwsze kroki w autach 150+ km. Powiem na koniec - każdy idiota potrafi jechać szybko, jednak tylko nieliczni potrafią wykazać się samokontrolą i jechać poza miastem 90 km/h autem z napędem na 4 koła i ponad 200 kucami pod maską.

PS Nie neguję tego, że są sytuacje, które bardzo ciężko przewidzieć (np. gdy auto z przeciwka zjedzie na nasz pas i nie będzie szansy na jego ominięcie), jednak będę trzymał się zdania, iż zdecydowaną większość sytuacji na drogach da się ominąć poprzez uważną jazdę.

Z poważaniem
- TexasRanger
TexasRanger
Nowicjusz
 
Posty: 6
Miejscowość: Łódzkie

25 Wrz 2010, 18:01

Ja jeżdżę ostrożnie. 90 km/h rzadko przekraczam nawet na drogach ekspresowych bo poprostu zdaję sobie sprawę, że Nissan Terrano na oponach All Terrain to nie Porsche 911 I twierdzę, że nawet jadąc 40km/h i mając "oczy dookoła głowy" może nas zaskoczyć jakaś "nagła, niespodziewana" sytuacja. Jeśli ktoś twierdzi, że jest w stanie wszystko zobaczyć i potrafi wszystko przewidzieć to powinien zastanowić się nad założeniem swojego kościoła bo prawdopodobnie jest bogiem. Albo tylko mu się tak wydaje :mrgreen:
nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem... ;)
BRODATY
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 2656
Miejscowość: Muhlhausen ;)
Auto: Nissan Terrano II
Silnik: 2.4 KA24E 124KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Terenowy
Skrzynia biegów: Manualna
Rok produkcji: 1995

27 Wrz 2010, 11:17

TexasRanger napisał(a):Słów "nagle" i "niespodziewanie" używają osoby, które przeważnie same przez swoją nieuwagę oraz lekkomyślność doprowadzają do niebezpiecznych sytuacji.


To ja może przedstawię sytuację, gdy pojawiło się owo "nagle":
wracam z pracy przez nieduże miasteczko, jadę bocznymi drogami, żeby uniknąć korków. Ulica wąska, na poboczach po obu stronach zaparkowane samochody (bo w okolicy Ośrodka Zdrowia), jadę więc przepisowe 50km/h, na 3-cim biegu, sunę powoli, bo auta z przeciwka omijają te zaparkowane na poboczu. Nie da się jechać szybciej, bo to po prostu niemożliwe. Dojeżdżam do skrzyżowania, rozglądam się uważnie (bo wiem, że tam są często wypadki/kolizje drogowe), jadę główną drogą, auta z lewej czekają, z prawej podporządkowanej - pusto. Wjeżdżam więc na skrzyżowanie spokojnie. I tu pojawia się to "NAGLE" - jak już byłem NA skrzyżowaniu, z prawej strony wtargnął na nie jadący ok 70-80km/h Citroen C2. I Mimo mojego dobrego raczej refleksu, zajebistych hamulców (auto 4-ro miesięczne, z salonu) i mojej uważnej oceny sytuacji NIE DAŁO SIĘ uniknąć zderzenia... Po prostu fizyka była nieubłagana - nawet 7 - 10m hamowania ze zjechaniem na przeciwny pas ruchu (dobrze, że nic akurat nie jechało) - NIC mi nie dało, po prostu faceta oślepiło słońce, nie widział znaku STOP i wwalił się we mnie, aż miło... Niech mi nikt tu nie próbuje wcisnąć na siłę, że byłem nieuważny, albo za duża prędkość, albo nie zareagowałem... Nie dało się zrobić nic i już - bo i tak to ON we mnie uderzył, nie ja w niego. Na tym polega idea wypadku - nie jesteśmy w stanie przewidzieć konsekwencji danej sytuacji lub nie jesteśmy w stanie ich uniknąć. Fakt, że w większości wypadki wynikają z nieuwagi, ale czasem to nie my jesteśmy winni, bo można jechać przepisowo, a i tak ch...ja zrobimy, bo takie sytuacje też się zdarzają... Albo jak komuś wyjedzie na czołowo pojazd z przeciwka tak z 10 metrów wcześniej - to też nic już nie zrobimy. A właśnie z takiego wypadku musiałem niestety ratować ludzi.
Pozdrawiam!
smarekxy
Początkujący
 
Posty: 219
Miejscowość: podkarpacie
Prawo jazdy: 29 09 2000
Auto: Chevrolet Cruze 2.0 VCDI 175KM
  • Ciekawe publikacje motoryzacyjne

    Auto części - potrzeba każdego samochodu
    Niezależnie czy korzystasz z samochodu, żeby dojeżdżać do pracy czy aby podróżować po świecie, musisz mieć świadomość, że pewnego dnia, któraś z części samochodu ulegnie awarii. Przyczyną może być wyeksploatowanie ...

27 Wrz 2010, 14:33

Pozwolę sobie przytoczyć moje ostatnie słowa:

TexasRanger napisał(a):PS Nie neguję tego, że są sytuacje, które bardzo ciężko przewidzieć (np. gdy auto z przeciwka zjedzie na nasz pas i nie będzie szansy na jego ominięcie), jednak będę trzymał się zdania, iż zdecydowaną większość sytuacji na drogach da się ominąć poprzez uważną jazdę.


Przyznam, iż są sytuacje, których naprawdę ciężko byłoby uniknąć, jednak w większości przypadków da się to zrobić. Mnie też zdarzyła się trudna do ominięcia sytuacja:

Padający deszcz, miasto, za dość ostrym zakrętem przejście dla pieszych (w odległości około 5-70 metrów) - ja się zatrzymałem, aby przepuścić pieszego, ale za mną jechał gość, który śpieszył się na lotnisko. Wyjechał zza zakrętu, zobaczył mnie i jedyne co zdążył zrobić to wcisnąć do spodu hamulec, a następnie wbić się w mój tył. Nie zdążyłem go zauważyć, ba - nawet nie słyszałem jak hamował (w końcu padał deszcz i sunął po asfalcie nie wydając żadnych dźwięków). Dopiero wtedy wbiłem się w fotel, to zrozumiałem że znalazłem się w nieciekawej sytuacji...

Czy można było tego uniknąć? Mogłem się nie zatrzymywać, mogłem obserwować lusterko - ale myślę, że wystarczyłoby, aby kierowca jechał z rozsądną prędkością, która pozwoliłaby mu wyhamować. Naprawdę bardzo przykrym faktem jest to, że niektórzy jeżdżą z taką prędkością, że nie potrafią później zatrzymać auta w porę.
TexasRanger
Nowicjusz
 
Posty: 6
Miejscowość: Łódzkie

27 Wrz 2010, 15:31

smarekxy - w swoim poście, piszesz w pewnym momenice, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć konsekwencji danej sytuacji i nie jesteśmy w stanie ich uniknąć. Ja się z tobą nie zgodzę - każdy czyn ma swoje konsekwencje - jedne są bardziej, a drugie mniej przyjemne. Konsekwencją tego, że gość wjechał w twój samochód była stłuczka plus następne konsekwencje - mandat ( jeżeli była policja ), strata zniżek OC plus naprawa swojego samochodu ( chyba, że miał AC, to wówczas też strata zniżek). Tych konsekwencji można było uniknąć, jadąc wolniej i ostrożniej. To na temat przewidywania konsekwencji i ich ewentualnego unikania.
Napisałeś też, że jedziesz uważnie ( ? ) i widzisz, że z lewej strony auta czekają, a z drugiej strony ( prawej ) jest pusto. No i dalej piszesz, że poczułeś uderzenie od samochodu jdącego właśnie z prawej strony... No tak on mógł jechac z prawej strony, skoro sam napisałeś, że prawa strona była pusta? Nieuwaga ( twoja ) ?
A teraz odniosę się do sytuacji, która opisał TexasRanger tu też były konsekwencje czynu i można było ich uniknąć - tak jak sam napisał, wystarczyło się nie zatrzymywać. Ja nigdy nie zatrzymuję się na drodze o dwóch pasach w jedną stronę przed przejściem dla pieszych aby ich przepuścić. I robię to nie z hamstwa za kierownicą tylko dla ich dobra. Żeby właśnie uniknąć takich konsekwencji mojego czynu, który może okazać się niedzwiedzią przysługą.
No i reasumując - w obu przypadkach, kierwcy dopuśili do siebie słowo " nieuwaga " Bo te zdarzenia wynikły tylko z nieuwagi tych kierowców. I tych winnych i tych niewinnych.
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...
MotoAlbercik
Moderator
Awatar użytkownika
 
Posty: 20285
Zdjęcia: 1212
Miejscowość: Tychy
Auto: Jeep Grand Cherokee WJ QD HQ
Silnik: 4,7 ccm3 253 KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Terenowy
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 2000

27 Wrz 2010, 16:17

Podobają mi się Twoje wytłumaczenia :wink: Skorzystam z okazji i poproszę Cię o skomentowanie :mojej: sytuacji . A więc tak- zima , drogi główne czarne, mokre , te z boku różnie . Jestem na stacji paliw . Tankuje i wyjeżdzam . Jadę do krzyżówki z drogą główną ( jakieś 150 m od dystrybutora) . Chce ją przejechać na drugą strone . Dojeżdzam bardzo wolno bo pod kołami mam lód. Zatrzymuje się , wciskam sprzęgło , wrzucam pierwszy bieg , W tym samym czasie patrze na lewo - jedzie autobus , patrze na prawo - jedzie ciężarówka . Są blisko , bardzo blisko. Oceniam że nie mogę przejeżdzać przez skrzyżowanie. Mogę nie zdążyć . Wtedy zostaje uderzony w tył przez inne auto . Siła uderzenia była spora , zostałem wypchnięty prosto pod nadjeżdzający autobus !!!!!!.Ciężarówka też by mnie zachaczyła . Zresztą to były ułamki sekund , dokładnie nie pamiętam . Pamiętam że odruchowo puściłem hamulec i sprzęgło dodałem gazu i jakoś się z tamtąd zwlokłem . W ostatniej chwili . Podejrzewam że Ani ten z autobusu , ani z ciężarówki nawet nie docisnęli hamulca . Ja dla nich wyjechałem nagle ..........A jakie by składali zeznania gdybym jednak tam , na środku został ? Mogłem uniknąć , zapobiec takiemu zdarzeniu ? Całe szczęście że skończyło się na strzaskanej d..e i kupie strachu.
Nie odpowiadam na problemy na PW
bonifacy
Stały forumowicz
 
Posty: 4960
Zdjęcia: 0
Prawo jazdy: 01 01 1981
Auto: Fabia II , Fabia II
Silnik: 1,4 CGGB , 1,4 BXW
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Kombi
Skrzynia biegów: Manualna

27 Wrz 2010, 17:06

Zgadzam się z tym, że więkrzość wypadków i kolizji spowodowanych jest nieuwagą, brakiem wyobrazni i brawurą i w większości można by uniknąć. Ale w temacie zadane zostało konkretne pytanie. Jak dla mnie odpowiedz brzmi "tak". Nie ważne z jakich powodów ale nagłe sytuacje się zdarzają :sad:
nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem... ;)
BRODATY
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 2656
Miejscowość: Muhlhausen ;)
Auto: Nissan Terrano II
Silnik: 2.4 KA24E 124KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Terenowy
Skrzynia biegów: Manualna
Rok produkcji: 1995

27 Wrz 2010, 17:12

Hmmm, wiesz co - nie chodzi tu o to, czy ci się moje wytłumaczenia podobają. Tu chodzi o bezpieczeństwo. Sytuacja, o której piszesz mogła skończyć się tragicznie :cry: I to nie z twojej winy. Wg przepisów oczywiście.
No ale rozważmy co ja o tym myślę - ruszając spod dystrybutora można było zaobserwować czy jakiś kierowca nie wsiada do samochodu i nie zamerza też odjeżdżać. Dojeżdżając do tego skrzyżowania ( np po odjechaniu 30, 50 metrów od dystybutora ) wystarczyło też zaobserwować, co się dzieje za tobą. Wiem, że to było około 150 metrów. Jak się jedzie powoli to nie trwa to 2,3 sekundy zanim dojedziesz do tego skrzyżowania, tylko nieco więcej. Jakbyś wiedział, że ten samochód z tyłu zbliża się za szybko, to zjechać na bok i go przepuścić. Jeżeli oczywiście jest gdzie. Ale nawet jakby gość w ciebie uderzył, to nie byłoby to NAGLE, bo ty w lusterku widziałbyś jak on się do ciebie zbliża i spodziewałbyś się tego, że on w ciebie uderzy i mógłbyś się na to przygotować.
A patrząc z drugiej strony, czyli ze strony tych samochodów, to wystarczyło tylko, żeby ci kierowcy widząc, że ty dojeżdżasz do skrzyzowania, nawet powolutku ) zwolnić. Gdyby myśleli, to dopuścili by do siebie myśl, że ty możesz im wyjechac pod maskę, ewentualnie jak widzieli auto zbliżające się do ciebie z tyłu, to mogli się spodziewać, że on w ciebie walnie. A tym bardziej zważając na warunki na drodze - zima, śnieg, lód, widoczność wyjazdu ze stacji itd. Oczywiście tutaj również były konsekwencje jak i przyczyny konsekwencji. I można było je przewidzieś, a raczej się ich spodziewać - kierowcy tych samochodów mieli pełne prawo przypuszczać, ze ty im wyjedziesz pod maskę, a ty miałeś prawo myśleć, że np. ktoś z tyłu nie wyhamuje, że ta ciężarówka wpadnie w poślizg i wjedzie do ciebie itd, itd. Mogłeś się nawet spodziewać, że bedąc pod dystrybutorem, sąsiedni dystrybutor wybuchnie od zaprószeia ognia, iskry, mimo, że na stacjach nie można używać ognia otwartego. Ale nikt ci tego nie zagwarantuje, że jakiś pijany d...l, który se przyjechał samochodem po paliwo nie będzie tankował z petem w gębie. Wjeżdżając na stację trzeba być przygotowanym na wszystko.
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...
MotoAlbercik
Moderator
Awatar użytkownika
 
Posty: 20285
Zdjęcia: 1212
Miejscowość: Tychy
Auto: Jeep Grand Cherokee WJ QD HQ
Silnik: 4,7 ccm3 253 KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Terenowy
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 2000

27 Wrz 2010, 18:08

MotoAlbercik napisał(a):No ale rozważmy co ja o tym myślę - ruszając spod dystrybutora można było zaobserwować czy jakiś kierowca nie wsiada do samochodu i nie zamerza też odjeżdżać. Dojeżdżając do tego skrzyżowania ( np po odjechaniu 30, 50 metrów od dystybutora ) wystarczyło też zaobserwować, co się dzieje za tobą. Wiem, że to było około 150 metrów. Jak się jedzie powoli to nie trwa to 2,3 sekundy zanim dojedziesz do tego skrzyżowania, tylko nieco więcej. Jakbyś wiedział, że ten samochód z tyłu zbliża się za szybko, to zjechać na bok i go przepuścić. Jeżeli oczywiście jest gdzie. Ale nawet jakby gość w ciebie uderzył, to nie byłoby to NAGLE, bo ty w lusterku widziałbyś jak on się do ciebie zbliża i spodziewałbyś się tego, że on w ciebie uderzy i mógłbyś się na to przygotować.


Tak widziałem go. Jak ja odjeżdzałem to on podjeżdzał pod dystrybutor i nigdy to ale nigdy bym się nie spodziewał że zaraz , praktycznie natychmiast pojedzie za mną !!!! Pewnie napiszesz że powinienem i to przewidzieć ....hmnnn pewnie zapomniał pieniędzy? Mogłem również odjeżdzając cały czas spoglądać w lusterko wsteczne patrząc co gostek robi ......
Zjechać na bok .......hmnnnn jak? Musiałem podjechać jak najbliżej bo z lewej strony zaraz przy poboczu drogi głównej rosną grube drzewa . Zresztą jak miałem się zwlec , gdy walczyłem z lodem ? W lusterko nie mogłem akurat przed uderzeniem spojrzeć , patrzyłem na prawo , lewo i trach.......... tam wyjazd z CPN jest troche przysłonięty i widzisz co najdalej 30m do tyłu . Ten co mnie uderzył wystartował ostro i nie przewidział tego lodu............Ale masz racje , chodzi o bezpieczeństwo . Trzeba rozmawiać i szukać ewentualnych możliwości uniknięcia zaistniałych sytuacji , tak na przyszłość .....Nie ze wszystkim jednak się z Tobą zgodzę . Pamiętam że na moim kursie prawa jazdy, instruktor często powtarzał - pamiętaj , jak jedziesz przez wioskę i od strony płotu na drogę wybiegnie pies , to być przygotowany że zaraz za nim wyjedzie wóż konny lub co gorsze, wybiegnie dziecko. ZWOLNIJ ! To było dawno, ale w głowie mi to zostało.
bonifacy
Stały forumowicz
 
Posty: 4960
Zdjęcia: 0
Prawo jazdy: 01 01 1981
Auto: Fabia II , Fabia II
Silnik: 1,4 CGGB , 1,4 BXW
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Kombi
Skrzynia biegów: Manualna

27 Wrz 2010, 21:11

Mądry instruktor. To tak samo że jak widzisz piłkę tocącą się na drogę, to hamuj, bo za nią na 99% pobiegnie dziecko nie patrząc na samochody. Mądre te z jest powiedzenie kolegi powyżej - żeby patrzeć o 8 sekund do przodu. Bez względu na prędkość. Jakby się do tego dostosować, to może więcej kierowców nie używałoby słowa "nagle" ? No ale dyskusji na temat bezpieczeństwa nigdy za wiele.
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...
MotoAlbercik
Moderator
Awatar użytkownika
 
Posty: 20285
Zdjęcia: 1212
Miejscowość: Tychy
Auto: Jeep Grand Cherokee WJ QD HQ
Silnik: 4,7 ccm3 253 KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Terenowy
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 2000

28 Wrz 2010, 07:00

Witam!

MotoAlbercik napisał(a):Napisałeś też, że jedziesz uważnie ( ? ) i widzisz, że z lewej strony auta czekają, a z drugiej strony ( prawej ) jest pusto. No i dalej piszesz, że poczułeś uderzenie od samochodu jdącego właśnie z prawej strony... No tak on mógł jechac z prawej strony, skoro sam napisałeś, że prawa strona była pusta? Nieuwaga ( twoja ) ?


Było pusto, jak wjeżdżałem na skrzyżowanie, ale facet, jadący ok 70-80km/h był jeszcze dość daleko, zasłonięty krzakami lub drzewem (już nie pamietam, co tam rosło), ale w czasie ok 2 sekund mógł przejechać ok 50m - wtedy ja już byłem w połowie skrzyżowania.
Poza tym:
MotoAlbercik napisał(a):piszesz w pewnym momenice, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć konsekwencji danej sytuacji i nie jesteśmy w stanie ich uniknąć. Ja się z tobą nie zgodzę - każdy czyn ma swoje konsekwencje - jedne są bardziej, a drugie mniej przyjemne.

Nie pisałem, że nie jesteśmy przewidzieć konsekwencji swojego postępowania w każdym momencie, tylko że na tym polega definicja wypadku (opisana chyba w Kodeksie Karnym). Mówisz, że jesteś w stanie przewidzieć konsekwencje swoich decyzji? A co powiesz na taki przykład: ktoś wsiada do samolotu, bo chcesz się dostać się za granicę - a samolot spada. Ten ktoś ginie. Nie zginąłby, gdyby nie wsiadł. Ale nie spodziewał się, że akurat ten samolot spadnie, bo inaczej pewnie by nie wsiadł... Na tym polega idea wypadku. Może przykład drastyczny, ale chyba oddaje to, co chciałem powiedzieć :roll: Podobnie może być na drodze - jedziesz tak przepisowo, że aż boli, a ktoś w Ciebie wjedzie, bo np. miał łyse opony i wpadł w poślizg - nie Twoja wina, tylko jego. Ale nie byłeś w stanie przewidzieć, że akurat ON miał łyse opony. Na tym mniej więcej polega idea/defninicja wypadku.
Kolizje miałem w życiu dwie, obie nie z mojej winy (w tym raz ja prowadziłem, w drugim przypadku był inny kierowca). Raz uniknąłem wypadku, w którym prawdopodbnie mogłem stracić życie - i to jadąc przepisowo 90km/h w terenie niezabudowanym - bo ktoś wyjechał zza nadjeżdżającego auta ok 20m przed moją maską - chcąc go wyprzedzić. Gdyby nie mój reflaks i zjechanie całkiem na pobocze, to pewnie zginęłaby moja cała rodzina. Trochę przeżyłem na drodze, trochę już jeżdżę autem (od 10 lat, rocznie ok 35-37kkm). I nie będę się upierał, że wszystkich sytuacji się da uniknąć, bo to nie prawda - oczywiście wg mnie.
Pozdrawiam!
smarekxy
Początkujący
 
Posty: 219
Miejscowość: podkarpacie
Prawo jazdy: 29 09 2000
Auto: Chevrolet Cruze 2.0 VCDI 175KM

28 Wrz 2010, 08:37

smarekxy - nie mówimy tu ogólnie ( o samolotach, pociągach, statkach wodnych czy kosmicznych ), tylko mówimy tu o wydarzeniach na drodze. Wsiadając do samolotu nie jestem kierowcą.... Nie zbaczaj z drogi :wink:
Nie patrz też na kodeks karny ani żaden inny kodeks, bo w tym temacie to nie ma żadnego znaczenia. Poza tym wiele zapisów w kodeksach różnego pokroju jest poprostu nienormalna. Wysatrczy przeczytać kodeks ruchu drogowego, by znaleść tam nienormalne zapisy, które idą na rękę tylko policjantom, a z bezpieczeństwem w ruchu drogowm mają mało co wspólnego. Jak zaczniemy tu pisać o kodeksach, to zrobi się młyn w temacie i za chwilę ogólna idea tematu zaniknie, a my będziemy pisac o kodeksach.
Co do tych konsekwencji - mnie kilka razy udało się uniknąć zarówno konsekwencji danego zadrzenia jak i przewidzieć tego konsekwencje jakby do tego zdarzenia doszło. To samo udało się po części również koledze bonifacy - wprawdzie ani nie przewidział ani nie uniknął konsekwencji zdarzenia jeżeli chodzi o samochód z tyłu, ale przewidział i uniknął konsekwencji zderzenia się z ciężarówką czy autobusem. Przewidział co się może stać i dlatego zrobił to co zrobił. I uniknął.
Tobie równiez się to udało. Przewidziałeś co się mogło stać gdyby...
I czasami niech nikt mi nie napisze, że bonifacy to jasnowidz, bo nie o takie przewidzenia tu chodzi :wink:
A co do tych przepisowych 90 km/h w terenie zabudowanym - po co tak szybko jechałeś? Musiałeś? Gdybyś jechał 70 km/h, to wówczas tego zdarzenia by nie było, ewentualnie gdyby do niego doszło, konsekwencje byłby o wiele łagodniejsze. I można to łatwo przewidzieć. To, że wg przepisów w terenie niezabudowanym ożna jechac 90 km/h wcale nie oznacza tego, że tyle trzeba czy nalezy jechać. Nikt ci nie zabroni przeciez jechać wolniej. No ale tu jest duży błąd wielu kierowców - jeżdżą na danym odcinku dorgi z prędkością z jaką można jechac maksymalnie, a nawet większą. Jak autostrada to 130 albo więcej. A dlaczego nie 90? Albo ekspresówka - dlaczego 110 a nie 70?
Odpuść dzisiaj, nie spiesz się na cmentarz i nie zabieraj tam innych...
MotoAlbercik
Moderator
Awatar użytkownika
 
Posty: 20285
Zdjęcia: 1212
Miejscowość: Tychy
Auto: Jeep Grand Cherokee WJ QD HQ
Silnik: 4,7 ccm3 253 KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Terenowy
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 2000