REKLAMA
Witam
W listopadzie kupiłem swój pierwszy samochód - VW Golf III 1.6 1996r. wersja Bon Jovi, pięciodrzwiowa, lakier ciemno zielony metallic. Auto ma zamontowane fabryczne srebrne alufelgi ORLANDO 6J x 14 ET:45 4/100/57 z oponami wielosezonowymi PIRELLI P2500 Euro M+S 185/60 R14 82T. Sądziłem, że przez tą zimę jakoś może przebrnę bez opon zimowych, zwłaszcza że dopiero co się wykosztowałem ale niestety życie szybko zweryfikowało moją naiwność. Za oknem pełno śniegu, a ja teraz stoję przed dylematem kupna zimówek.
U gumiarzy w moim mieście - rozbieżność cenowa jak i asortyment szeroki. Od lipnych nalewek, zdartych używek i taniej chińszczyzny po markowe Goodyeary, Dunlopy i Continentale. Szczególnie polecano mi opony: Kleber Krisalp HP2 (bo to od Michelina marka) i Fulde Kristall Montero 3 (produkt Goodyeara). Osobiście upatrzyłem sobie SAVA Eskimo S3 jest jeszcze chyba S3+ ale nie wiem jaka jest miedzy nimi różnica (i czy istotna). Najtańszą z "markowych" mieli chyba Dębicę Frigo 2, której nie polecali.
Pozostaje jeszcze kwestia felg. Wolałbym mieć dwa komplety: alusy na lato i stalówki na zime. W zakładzie ogumienia poradzili mi żeby kupić najlepsze Dunlopy (jakie podobno mają - 289zł/szt), zamiast tańszych zimówek z felgami (które mi się podobno nie przydadzą i niepotrzebnie za nie przepłacę).
Więc teraz się zastanawiam czy kupić same opony i przekładać co roku po 2 razy, czy może wydać więcej i kupić felgi stalowe do kompletu? A może zaszaleć i na zime kupić też jakieś alusy? Oryginalne siedmioramienne bardzo mi się podobają i nie licho wyglądają, ale stalowe chyba wytrzymalsze na takie mrozy. Co byście mi poradzili?