REKLAMA
Witam.
Jestem pierwszy raz tutaj więc respect dla wszystkich wyjadaczy. Ja jestem lamerem w branży samochodowej więc proszę o wyrozumiałość.
Mam w swoim Uniaku już od chyba 3 lat instalację gazową (coś z 100BPH czy coś takiego).
Jakiś rok temu miałem taki incydent.
Urwała mi się rolka w alternatorze i nie było chłodzenia. Jako, że byłem na kompletnym odludziu, to po odczekaniu pewnego czasu przejechałem jeszcze z kilometr z postojami bez chłodzenia oczywiście. Ten główny element instalacji gazowej (ten metalowy) cały mi się zeszronił. Rolka została zamontowana, a z samochodem zaczęły się dziać chocki klocki.
Na wolnych obrotach, kiedy silnik się dobrze rozgrzeje, silkik wskakuje na najwyższe (dla niego) obroty, tak , że trzeba go wyłączyć. Później bardzo cieżko jest go włączyć na benzynie bo się dusi (to chyba normalne przy zmieszaniu gazu z benzyną), a przy podpaleniu na gazie znowu wskakuje na obroty. Trzeba trochę odczekać i potem już da się przeżucić na gaz, ale obroty są jakby zawyżone (wolne obroty). Kiedyś nawet zdarzały mi się takie przypadki, że jadąc dość szybko (120km/h) obroty mi wzrastały do maksymalnych i samochód sam przyspieszał (niebezpieczne jak ch...a). Teraz dzieje się tak raczej na wolnych obrotach. Dodam jeszcze , że wolne obroty raz są bardzo stabilne (zwłaszcza wieczorem kiedy chłodno) a jak ciepło to niestabilne (czasem bardzo niskie - telepie furakiem). Byłem u kilku gazowników, ale mnóstwo jest warsztatów gdzie montują instalacje i nie zajmują się serwisem. Oczywiście zakład który mi zamontował instalację zniknął po dwóch miesiącach.
W sumie to nie wiem co mam robić.
W instalacji nic nie było wymieniane. Jedynie przeglądy były robione i wymieniany był na nich jakiś filtr.
Need Help.