Witam
Mam ciężki problem z pozbyciem się auta, tzn. nie wiem jak to zrobić by jak najmniej być stratnym. Opowiem wszystko od początku do końca bo to chyba dość skomplikowane.
Spieszyło mi się kupić samochód by mieć czym dojeżdżać w zimę do pracy. Wziąłem od "znajomego znajomego" Forda Mondeo z 1997 roku. Był w kiepskim stanie ale spieszyło mi się więc zadecydowałem kupić go. Spisaliśmy umowę na 1500zł, w rzeczywistości zapłaciłem odrobinę mniej. Miał OC na miesiąc (mniej-więcej). Jeszcze przed końcem OC auto padło na dobre, mechanik stwierdził, że tylko wymiana silnika coś tu wskóra. I tak: nie byłem nigdzie z umową, nie przerejestrowałem go, nie opłaciłem podatku dochodowego- jednym słowem nic nie zrobiłem... Wiem, że poprzedni właściciel zgłosił, że sprzedał auto i że oc przechodzi na mnie (czy jakoś tak. nie znam się kompletnie na tego typu sprawach). Auto stoi cały czas w garażu. Chcę się go pozbyć, a nie wiem jak to teraz rozwiązać. Muszę go zarejestrować itd? Za tym idzie chyba opłata zaległego OC ale ostatnio ktoś mówił mi, że jeśli skończyło się OC to tak jakbym dalej od tego momentu nim nie jeździł i opłata nie jest konieczna (choć wydaje mi się to mało prawdopodobne). Chcę go od razu oddać na szrot, nie kombinować ze sprzedażą. Auto stoi na mnie, a mam bardzo mało zniżek. Aaaa, i istotny fakt to taki, że od momentu zakończenia się OC minęło już ponad półtora roku
Może wiecie jaką drogę obrać by nie mieć później problemów i możliwie najmniej włożyć w tą sprawę pieniędzy.
Z góry dzięki za pomoc. Pozdrawiam...