lepo1313 napisał(a):Tyle że w tym budżecie to auto z przebiegami 300 tys - a to już pewnie będzie okres skarbonkowy niestety....
troche nie do końca, jak ktoś jeździł cały czas i dużo to zazwyczaj można trafić naprawdę auto z takim przebiegiem i doinwestowane, bo najzwyczajniej musiało być w 100% sprawne.
znając realia/upodobania polaków i wieczny sen o aucie z jak najmniejszym przebiegiem, Kupisz z przebiegiem 150 000 km a to będzie i tak skręcone z 400 000 km i to będzie dopiero okres skarbonkowy.
a jak będzie miało mały przebieg i podejrzaną cenę to było auto powypadkowe gdzie raczej nikt by nie chciał takim jeździć.
czego oczywiście ci nie życzę.
BTW. miewałem przypadki że auto z przebiegiem 100 000km nie wartało nic, a z 350 000km było po pełnym serwisie , przy 320 000 km wymieniony kpl rozrząd w ASO , z rachunkami w przeliczeniu na kilka tys zł, i klient jeździ od kilku lat i wymienia tylko części eksploatacyjne.
Także cyferkami się nie jeździ.
Krótko mówiąc wg. mnie z większym przebiegiem auto: jak najbardziej TAK ale musi być serwis i bezwypadkowe. Nie ma się wtedy czego bać.
Na zachodzie stoją auta z przebiegami 250-350-450- 550 tys i to jest dla wszystkich normalne , auto ma jeździć
Tylko u nas jakoś ludzie muszą mieć 150 i jak nowe.
Jak nowe to kiedyś stanąłem oplem z 2011 r z przebiegiem 250 tys i wyglądał rzeczywiście w środku jak nowy, z racji użytkowania tylko na autostradzie i przez 1 osobę, więc wnętrze w zasadzie jak nowe, obok passat 1.9 TDI z 2003r. ze stanem licznikowym " 190 000"
w środku wyglądał jak by miał 790 000km poniszczone dosłownie wszystko, ulepiony z każdej strony w innym kolorze, tragedia....ale cyferki się zgadzają dla polskiego janusza
zobacz dla przykładu pod spodem moją świeżo sprowadzoną toyotę ma 244 500km, środek w świetnym stanie, nic nie prane, nic nie myte, nic nie zużyte, serwisowana , nie lakierowana, nie naprawiana, mam dużo rachunków z ASO na pewnie połowę wartości auta, i ten samochód zrobi 3X tyle , takie auta się kupuje.