17 Kwi 2018, 09:58
Witam,
moja dziewczyna miała wczoraj kolizję (nie ze swojej winy). Nim przyjechałem na miejsce, napatoczył się laweciarz, który wciągnął samochód i później zabrał do zaprzyjaźnionego warsztatu. W nerwach i szoku zostały podpisane dokumenty ws. pełnomocnictwa wypłaty odszkodowania itp. Scenariusz znany.
Po przeczytaniu tego co podpisała mam wątpliwości, czy ten samochód powinien tam zostać. To jest Audi A 1 z 2010 roku, więc powinno być robione w ASO. Ponadto warsztat zastrzegł, że może zmienić kwalifikacje z WYMIANY na NAPRAWĘ. Czyli mogą wyklepać byle jak i wziąć za to kasę. Do wymiany prawdopodobnie będzie sie kwalifikować przód (zderzak i klapa) oraz tył (podobnie). Oczywiście teraz przy rezygnacji z tej formy naprawy szkód, będzie trzeba zapłacić za lawetę, przyjęcie auta i samochód zastępczy, który też został załatwiony. Ona upiera się, żeby ten samochód już tam został, choć boi się, że zrobią go byle jak i straci na wartości. Ja jestem za wersją, że lepiej zapłacić im te parę stów, zapłacić za błąd i załatwić to w ASO z gwarancją, że wszystko będzie ok. NIgdy nie miałem podobnej sytuacji i chciałbym prosić o radę, co najlepiej w tej sytuacji zrobić.
Pozdrawiam.