REKLAMA
Najwyższa Izba Kontroli zajęła się sprawą rozstawiania fotoradarów. Inspektorzy mają skontrolować czy fotoradary zostały ustawione tam, gdzie wymagają tego względy bezpieczeństwa, a nie łatanie dziury budżetowej, która z bezpieczeństwem nie ma nic wspólnego.
Inspektorzy NIK skontrolują też użycie mobilnych wideorejestratorów przez policję, GITD oraz straże miejskie i gminne. NIK ma sprawdzić wydziały Ruchu Drogowego, w jaki sposób podchodzą do bezpieczeństwa na drodze i jaką mają koncepcję zapobiegania kolizjom i wypadkom. Policja i ITD dysponują przygotowywanymi od wielu lat analizami bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wskazują one miejsca, gdzie dochodzi do wielu wypadków i kolizji. Na ich podstawie ITD spraqwdzi, czy właśnie tam stanęły fotoradary. Najwyższa Izba Kontroli weźmie również pod lupę straże miejskie i gminne, które mają do dyspozycji zarówno fotoradary stacjonarne jak i mobilne. W tym przypadku będzie to tak zwana kontrola sprawdzająca, bo działalność gmin w tym zakresie została już skontrolowana przez NIK. Inspektorzy sprawdzą, czy miejsca wymienione w wystawionych przez straże mandatach i utrwalone na zdjęciach, zostały uzgodnione z policją (taki obowiązek przewiduje prawo) i czy dochodziło tam wcześniej do wypadków i kolizji. Poprostu NIK sprawdzi, czy fotoradary były ustawiane w danych miejscach po to, żeby zlikwidowac zagrożenie czy żeby zarobić. W większości gmin, w których SM rozstawiała fotoradary nie doszło do spadku wypadków i kolizji co daje przypuszczenia, że SM absolutnie nie kierowała się bezpieczeństwem tylko zasilaniem kas gminnych i miejskich.