26 Sie 2010, 14:39
Witam i przestrzegam!
Posiadam Renault Thalia (już druga). Technicznie jest świetna jak za takie pieniądze, przez 7 lat użytkowania żadnych wiekszych problemów. Postanowiłem kupić nowe autko - Renault Fluence. Moja Thalię chciałem oddać u dealera w rozliczeniu. I tu się zaczynają schody. Autko wzieli na testy i okazało się, że jest po wypadku (w trakcie 7 lat nie miałem żadnych szkód i nic nie robiłem z lakierem). Cała prawa strona auta jest malowana, grubość lakieru np na dachu to 140mikrometrów a na drzwiach już 340, próg przedni 780. Okazuje się, że widać partactwo na słupkach po zdjęciu osłon oraz na zawiasach.
Auto kupione u dealera w Gdyni w 2003 roku. Okazuje się, że kupiłem auto "nowe" z salonu po malowaniu, prostowaniu i to na dodatek spartaczonym. Niestety po tylu latach nie mam szans na udowodnienie dealerowi tego sk....... Ale odebrałem zaliczke na nowego Renault i więcej juz nie chcę mieć z tą firmą do czynienia. Nowe autko zostało odebrane z rzeczoznawcą z PZMot (koszt 150 PLN). Sprawdził wszystko co zamówiłem, spasowania blach, tapicerki itp.
Uważajcie zatem na takie machloje. W okolicach trójmiasta po gradobiciu (Wejherowo, Reda) u dealerów stoi 80% aut poobijanych (wyglądały strasznie). Myślę, że kilenci sprawdzą grubość lakieru przed kupnem.
Moja dewiza teraz jest taka: "Wierz ale sprawdź"
szok-k