kruszon72 napisał(a):Zacznę od tego że od zawsze chciałem mieć terenowy wóz. Moim marzeniem jest Hummer H1. Jego zdjęcie wisi na ścianie pokoju od 1996 roku... Kto wie może kiedyś...
Ale to są marzenia a więc jak na razie poza zasięgiem realizacji.
Jak kupiłem Retonę:
Pod koniec 2008 roku zdecydowałem się że kupuję samochód terenowy. Zaczęło się szukanie. Ograniczeniem były fundusze czyli max 15 tyś. zł.
Założyłem też że na początek nic wyrafinowanego.
Wyszła Łada Niva.Byłem nawet zobaczyć jedną na własne oczy, rok 97, diesel 1.9 (360 kilometrów w jedną stronę pociągiem - ale co się nie robi dla wymarzonego auta...) i od razu mi przeszło. Może ten egzemplarz taki był, ale wcześniej czytałem o rosyjskiej blacharce że nietrwała i dałem sobie spokój z Ładami.
Następnie przyjąłem że wóz ma kosztować do 15 tyś. rocznik max 2000, diesel no i wyszła tylko Retona. Na początku oczywiście pojawił się u mnie uśmieszek, ale ten wóz coś w sobie ma.
Pojechałem oglądać jedną Retonę w Suwałkach. I tu się od razu przekonałem jakie głupoty ludzie piszą w ogłoszeniach. Nie będę pisał szczegółów, ale jeśli ktoś pisze o skórzanej tapicerce a widzi się po prostu pokrowce które wyglądały jak skóra...
Nauczka: auto trzeba obejrzeć samemu.
Generalnie tej nie kupiłem, choć optycznie prezentowała się ok.
Dzisiaj trochę więcej wiem i pewnie inaczej bym ocenił ten samochód.
Swoją Retonę kupiłem w Siedlcach, i to w komisie w marcu 2009 roku.
Na miejscu obejrzałem z ojcem dokładnie karoserię. Widać że była malowana, nawet dość dobrze. Nie wiem czy ktoś nie zakrył korozji, ale to się pewnie nie długo okaże. Silnik odpalał bez problemu i pracował równo. Wtedy były jeszcze resztki śniegu a temperatura kilka stopni poniżej zera.
Przebieg miała 111 tyś. z kawałkiem. Czy prawdziwy? Nie wiem.
Jazda próbna. Nie wiedziałem wtedy jeszcze jak sprawdzić napęd 4x4, ale był oczywiście nie sprawny. Było też słychać głośną pracę skrzyni biegów, ale jakoś to zignorowałem.
Poza tym nic nie stukało. Z mostów nie było widać wycieków, lekkie pocenie się skrzyni biegów. Chciałem jechać na warsztat wybrany przez siebie, ale namówili mnie na swój, w którym za przegląd nic nie zapłacę a mogę popatrzeć na spód itd.
Może akurat nie miałem z tym pecha, ale ogólnie dzisiaj pojechał bym wyłącznie na warsztat wybrany przez siebie. No i koniecznie trzeba obejrzeć wóz od spodu.
W sumie poza luzem na wale napędowym przednim tragedii nie było.
Po kupnie wiadomo: wymiana rozrządu, pompa wody, oleju, płynów, klocki hamulcowe, regeneracja serwo, bębny z tyłu, regeneracja amortyzatorów z tyłu, filtr powietrza, paliwa - trochę to kosztowało wszystko, ale mam świadomość czym jeżdżę.
Trzeba było poprawić parę drobiazgów typu oświetlenie w kabinie, przeczyścić styki itp.
Ogólnie od początku nie zdarzyło mi się aby samochód stanął w czasie jazdy i koniec. Tu nie mogę powiedzieć, choć większość jeżdżę po asfalcie. W terenie robiłem na razie 2 próby i testy wypadły pozytywnie, i to na oponach szosowych. Zmiana na terenowe opony w niedalekiej przyszłości.
Ostatnio dałem się namówić na regenerację wałów napędowych i wymieniłem łożyska z przodu. Choć nie wiem czy to było potrzebne tak naprawdę. Ale już jest i mam spokój.
Robili mi to w warsztacie, ale teraz zaczynam sam majstrować przy aucie to co się da samemu. Raz że taniej, ale też i pewniej.
W tej chwili czeka mnie naprawa skrzyni biegów (900 do 1500 zł). Tego sam nie zrobię, ale znalazłem już mechanika. Mam jeszcze do zlikwidowania luz na kierownicy i do regulacji zbieżność kół.
Jeśli idzie o zużycie paliwa to w mieście pali 10-11 litrów na 100km. W trasie zużycie wyszło niecałe 8/100km.
Jak na razie nie stwierdziłem ubytku oleju. Regularnie sprawdzam stan płynów: hamulcowego, wspomagania kierownicy, w chłodnicy. Jak na razie jest wszystko ok.
Wymieniany miałem olej w tylnim moście bo wymagał już wymiany. Ale nigdzie nie wycieka. Trochę wilgotny jest filtr oleju, ale i z tym zrobię porządek.
Jako ciekawostkę napiszę jeszcze o zbiorniku paliwa. Powinienem wlać 60 litrów. Od samego początku był problem z nalewanie. Wciska się pistolet a tu od razu odbija - można sobie wyobrazić ile trwało tankowanie na full. No powiedzmy na full. Weszło z 43 litry.
Nie dawało mi to spokoju, do tego widać było że ktoś wcześniej grzebał przy wskaźniku poziomu paliwa. Któregoś razu doszedłem do wniosku że coś musi być w zbiorniku. Z ojcem zrobiliśmy akcję i co? Okazało się że wlew zatyka pasek z materiału! Urwał się przy wyciąganiu drutem, ale wyszło z 40 cm paskudztwa. Od tej pory nie ma problemu z nalewaniem, ale i tak wchodzi nieco ponad 40 litrów! Oczywiście chciałem zajrzeć przez otwór w zbiorniku, ale śruby są tak skorodowane że na razie to zostawiłem.
Dołączany napęd na przód oczywiście był nie sprawny. Ktoś wcześniej zdemotnował przewody dochodzące do piast. Założyłem nowe, ale i tak to nic nie dało. Odłączyłem eletrozawór i te przewody. Mam już sprzęgiełka ręczne AVM. Nawet je założyłem raz, ale chyba coś źle zrobiłem. Napęd oczywiście działał, ale do środka dostała się woda i kicha. Stąd może dobrze że mam nowe łożyska. Sprzęgiełka zostały na razie zdemonotwane, założyłem stare Warn. Uszczelniłem je silikonemi i czeka mnie czyszczenie AVM-ów.
To pewnie jeszcze nie wszystko, ale dzisiaj mogę powiedzieć, że nie trafiłem najgorzej (chyba), auto jeździ, nie psuje się więcej, mogłoby mniej zużywać oleju napędowego, ale te silniki tak mają.
Myślałem czy by może nie sprzedać i kupić inny. Ale inny też by był używany, a więc znowu sprawdzanie, pakiet startowy. Samochód jaki by nie był to skarbonka.
Retona coś w sobie ma. Jak dla mnie. Ludzie się często gapią - patrzą na przód jaka to marka. Kia? W życiu nie widzieli. To też jest fajne, ale nie najważniejsze.
Podsumowując:
Kia Retona - autem da sie pojeździć w terenie (mówimy o sprawnym technicznie aucie). Oczywiście dużo zależy od kierowcy. Ja nie narzekam choć na razie moja Retona jeszcze nie nadaje się na poważny teren (chcę zwiększyć prześwit, wstawić większe opony itp.).
Z częściami nie ma większego prblemu. Dużą zaleta jest to że dużo części ma wspólnych ze starszymi Kia Sportage.
Zużycie paliwa - w mieście 10-11l/100 km, w trasie ok. 8l/100km.
Silnik przy dbaniu o niego powinien sporo przejechać.
Myślę że jeśli idzie o naprawy to nie jest to auto skomplikowane w budowie. Wręcz proste, jak dla mnie to zaleta.
Wersje benzynowe mają podaną prędkość max 152 km/h. Nie wyobrażam sobie tego. Swoją jechałem raz prawie 120 i trzeba być szaleńcem chyba... Szum opływanego powietrza i odgłos silnika przy tej prędkości może zmęczyć. Z resztą to nie samochód wyścigowy.
Naczytałem się o mocnych przechyłach na zakrętach - auto jest wąskie a wysokie, do tego zawieszenie nie jest sztywne, więc tak musi być, że na zakręcie się przechyla i tyle. Reszta zależy od kierowcy.
OMG za taką kasę kupić takie coś, hehe
nie no sory stary respect, ale za 15 kafli to można kupić samochód, chociażby hiluxa - zawieszenie do wyboru ( resory albo sprężyny i drążki skrętne ) zależy do czego ma służyć, silniki 2,4 albo 3,0 diesle nie do zajeżdżenia.
A co do zapinania przedniego napędu, to w hilu można bez zatrzymywania przy prędkości do 80 km/h dołączać przód - bezcenne