17 Paź 2009, 21:18
Co do biletów miesięcznych.
Tak słyszałem.
Ale nieco uciążliwym jest:
a) Dojeżdżanie do rodziny 12km dwoma autobusami, co daje we Wrocławiu godzinną wycieczkę w każdą stronę. Czyli 2 godziny z życia marnuje na dojazd. Biorąc pod uwagę, że jadę tam czasami po 8 godzinach ciężkiej pracy, jest to troszkę męczące.
b) Stanie w każdą stronę na dwóch przystankach w środku zimy, nie mając pewności że dany autobus kiedykolwiek dojedzie (to odpowiedź co do "Nie wiadomo czy odpali"). Nie raz już stałem jak d...l po 20 minut na przystanku, bo MPK nie raczyło wysłać autobusu awaryjnego.
c) Nie muszę się bać, że w nocy stojąc na przystanku dostanę "kosą" w plecy bo komuś się zachciało mojego telefonu i portfela.
d) Nie będę już wstawał w środku zimy o 3-ej w nocy, żeby zdążyć na autobus o 3.30 oczywiście jadący z drącymi mordę dresiarzami tylko po to, aby o 4.00 wysiąść w miejscu z którego mi tak mam 15-20 minut na piechotę do pracy mojej narzeczonej, aby ją odebrać żeby nie musiała łazić sama po nocy. We Wrocławiu osiedla nie są fajne.
A jak sprawę ułatwi mi auto?
a) U rodziny jestem w max 20 minut... Zero przesiadek, marznięcia, wąchania smrodu palących fajki ludzi w wiacie autobusowej, mających w głębokim poważaniu to, że może to komuś przeszkadzać. Nie wspominam już o tym, że nareszcie mogę usiąść po 8 godzinach stania na nogach.
b) Jeżeli auto nie odpala -Idę na autobus. Może i stracę 2.40zł, ale i tak dostanę się tam, gdzie będę chciał. Zawsze istnieje jakaś alternatywa. Bez autobusu - nie mam żadnej.
c) Jadę w swoim aucie. Co prawda jest prawdopodobieństwo, że jakiś pijany wariat zabije mnie na skrzyżowaniu. Ale mam pewien plus- Blachę przed sobą, co mi daje większe szanse na przeżycie niż kosa pod żebrem.
d) Wstaje o 4.10 i w ciągu 10 minut jestem po moją dziewczynę w pracy.
Gdybym chciał dojeżdżać MPK do pracy musiał bym wstawać o 5.10, żeby o 5.50 być na przystanku który zabierze mnie w miejsce przesiadki o 6.10. Na przesiadkę czekam ok. 20 minut po to, ażeby o 6.30 być pod bramą zakładu i iść 15 minut do swojego budynku. Mam 15 minut na przebranie się i odsłuchanie odprawy. Autem dojeżdżam na skróty w... 10 minut. Ktoś widzi różnicę?
Nad Fordem się zastanowię. Tak samo jak nad CC. Jednak komfort (jeżeli tak to można nazwać) jazdy jest o wiele wyższy. Koszt regulacji gaźnika nie jest tak oszałamiający, że nie mógłbym od czasu-do czasu sobie na niego pozwolić.
Czym jak dla mnie bije CC na głowę malucha? Ma ogrzewanie, pojemniejszy bagażnik, jest mimo wszystko bezpieczniejszy i ma ogrzewanie.
Wiem, że takie auto to studnia bez dna. Ale na litość Boską. Kto z was nie dokłada do auta?
Nie uwierzę, że 15 letni maluch za 1600zł będzie bardziej komfortowy i tańszy w eksploatacji niż tylu samo letni fiat CC...