Panowie, jednak nie jest okej. Coś dziwnego się dzieje. Ostatnio pojechałem w upalny dzień w góry, wentylator często się załączał na moment, zbijał temperaturę w górskich korkach, więc wszystko niby w normie. Zajechałem na parking, zgasiłem auto i dym spod maski. Płyn wylatywał korkiem przez zbiorniczek. Po kilku godzinach uzupełniłem płyn i wróciłem spokojnie do domu, nie otwierałem maski, ale nic nie uciekło.
Wczoraj znajomy polecił mi odkręcić korek zbiorniczka, odpalić silnik i dać mu popracować bez korka aż otworzy termostat, później zakręcić korek i obserwować. Tak też zrobiłem. Po zakręceniu korka nic się nie działo, poziom płynu nieruchomo w poziomie max, przy dodawaniu gazu nic się nie działo. Zgasiłem silnik, odczekałem jakieś 10 minut i powoli odkręciłem korek zbiorniczka w celu wykonania testu na CO2 zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Test wyszedł negatywny. Zostawiłem auto. Dziś rano przed wyjazdem do pracy otwieram maskę i poziom płynu na minimum, czyli pewnie po odpowietrzeniu trochę opadło. Dolałem do połowy i pojechałem do pracy. Pod pracą na odpalonym aucie otworzyłem maskę i płyn znowu powyżej max, prawie na równi z wężykiem powrotnym.
Czy przez to że odkręciłem wcześniej korek w zbiorniczku na gorącym silniku (w celu zrobienia testu CO2) mógł się podobnie zapowietrzyć układ?
Pomóżcie proszę, bo nie mam już siły, a włożyłem w to auto kupe pieniędzy i dalej więcej stoi niż jeździ
![Smutny :(]()