REKLAMA
Posiadam oczywiście dowód rejestracyjny tego pojazdu - pomarańczowy Brief (wraz z danymi właściciela, od którego pojazd zakupiłem), posiadam również przegląd (czerwony - pojazd nie przeszedł przeglądu ze względów technicznych).
Jeden numer VIN (znajdujący się na kielichu w miejscu, w którym widziałem go w innych egzemplarzach) jest przekreślony poziomą kreską i jest on wyraźnie podobny do tego, jaki fabrycznie bije BMW, lecz według mnie trochę krzywo nabity (jakby ktoś wybijał go przy użyciu młotka). Pod nim nabity jest inny numer, który zgadza się z tabliczką naklejoną na prawym kielichu oraz wszelkimi dokumentami (również przeglądem technicznym).
Oglądałem kilka innych egzemplarzy BMW 320D z danego roku i na żadnym nie spotkałem tabliczki z numerem nadwozia na prawym kielichu. Teraz moje pytanie jest takie: czy przy tym legalnym nabiciu numeru mógł nie być wydany żaden dokument, który świadczyłby o legalności tego tłoczenia i w zamian nabita ta jednorazowa naklejka na prawym kielichu?
Czy nie będę miał problemów w przypadku rejestracji lub podczas zerowego przeglądu technicznego takiego pojazdu?
Dodam, że poprzedni właściciel (Belg) twierdzi, że żadnego dokumentu stwierdzającego legalność nabitych numerów od poprzedniego właściciela nie otrzymał i nie miał problemów przy przeglądzie ani przy rejestracji w Belgii - cały czas mam dobry kontakt z tym człowiekiem.
Jeśli mimo wszystko taki certyfikat, dokument wydaje się przy nabijaniu numeru na odnalezione auto pokradzieżowe, gdzie musiałbym się udać/co zrobić, aby auto legalnie zarejestrować?
Pozdrawiam.