Rachunek sumienia - jakie błędy popełnialiście

25 Mar 2010, 11:28

Każdy kierowca ma inne doświadczenie, umiejętności itd. ale chyba każdemu zdarzyło się kiedyś popełnić jakiś głupi błąd, który mógł wiele kosztować, a po prostu "udało się". Jakie mieliście sytuacje na drodze, w których staliście lub mogliście się stać zagrożeniem?

Ja na przykład wioząc kiedyś 5 osób chciałem pokazać jak to dobrze potrafię jeździć. I szybko. Okolica nieznana, ale co tam. Droga leśna, po jednym pasie dla każdego kierunku. No i przyszedł zakręt w prawo... Nie było wcześniej dobrze widać jaki ma promień, a okazało się, że naprawdę duży. Wyrzuciło nas na lewe pobocze. Udało mi się wrócić na swój pas. Ale co by było, gdyby z naprzeciwka cokolwiek wtedy jechało? Raczej bym tu nie pisał. i tak to człowiek się uczy na błędach.


To było jakieś 8 lat temu. Napiszcie o swoich sytuacjach.
Krzy_M
Nowicjusz
 
Posty: 43
Miejscowość: wschód zachód

25 Mar 2010, 13:14

Jechałem Fordem Sierrą ponad 180km/h ( przynajmniej tyle było na liczniku) droga średnio znana ( pokonałem ja wcześniej może z 2-3 razy) godzina 1 w nocy pusta droga (po jednym pasie w każdą stronę) rodzina śpi . Jechaliśmy w tedy nad morze .W pewnym momencie w nie wiem w jakiej odległości od mnie ( nie jest to duża odległość przynajmniej na hamowanie z 180 km/h) wyjeżdża z ulicy podporządkowanej Polonez. Wyjechał niemrawie i powoli nawet jak mnie zobaczył to stanął w poprzek drogi ja po hamulcach odbiłem kierownica tak ,że wylądowałem na przeciwnym pasie drogi , połowa samochodu po poboczu jedzie kurzy się strasznie .Facet z Poloneza patrzy się na mnie jak wryty , a mnie serce do gardła poskoczyło. Sytuacja miała miejsce jakieś 15 lat temu, ale do tej pory ja pamiętam. Wina jest po mojej stronie bo ograniczenie prędkości było pewnie maksymalnie do 80 a ja minimalnie to przekroczyłem dozwolona prędkość o 100km/h. Ale takie sytuacje dają ogromną lekcje ale żeby każda się tak kończyła byłoby dobrze.
astro007
Aktywny
 
Posty: 253

25 Mar 2010, 17:36

Wjazd do Warszawy od strony Terespola. Tuż przed miejscowością Zakręt jedzie do stolicy kolumna samochodów lekko rozbitych w mniejsze lub większe grupki, prędkość ok. 70-80 km/h (można 90). Ja nie mam zamiaru tak jechać i postanawiam się przebijać. Bardzo szarpaną jazdą wyprzedzam m.in. czerwoną Toyotę Yaris i wyprzedzam dalej.
Jakie było moje zniechęcenie gdy na skrzyżowaniu z Ostrobramską stojąc na lewym pasie ta nieszczęsna Toyota mnie wyprzedziła prawym pasem i wjechała przede mną.
Stwierdziłem, że taka jazda nie ma większego sensu. :neutral:
Dishman
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 3725

29 Mar 2010, 10:50

Pół godziny po północy,leje deszcz,pusta szosa w obie strony,wjeżdżam do Czech w Boboszowie,ani jednego człowieka...
Zaraz za granicą samo wyłącza się CD i zaczyna się jakieś czeskie smęcenie.Odwracam wzrok od szosy i mieszam w radio... Na moment rzucam okiem na szosę ale jest za pózno... Za mną rozjechany kot... :shock: :???: Dobrze że to kot,a nie jakiś pijak... :???:
Wyłączam radio... Niedobrze myślę.Już brak koncentracji (po 350km), a jadę przecież do Włoch... Dalsza podróż jednak minęła bez problemów.
Pod domem : MEGANE IV 1,5 dci-110KM , MEGANE III 1,6-16V - 110KM lpg -jest paliwowa alternatywa bez elektryki.
artur73
Moderator - Jakie auto kupić?
Awatar użytkownika
 
Posty: 5797
Zdjęcia: 40
Miejscowość: POZNAŃ
Prawo jazdy: 02 10 1991
Przebieg/rok: 25tys. km
Auto: Renault
Silnik: 1,6 110KM
Paliwo: Benzyna + LPG
Typ: Hatchback
Skrzynia biegów: Manualna

12 Kwi 2010, 10:51

Kilka różnych sytuacji:
1) na zablokowanych kolach przejechalem przez przejscie z pieszymi, ale trabilem i zdazyli uciec - moja wina, nie dostosowalem predkosci do temperatury (60km/h w miesice przy oblodzonej nawierzchni, auto bez ABS-u)
2) majstrując przy radiu rozjechalem prawie bażanta - wypadl mi pod kola, zdażylem zareagować kierownicą, ale i tak go trzasnąlem - dobrze, że nie pijak/rowerzysta
3) jadąc rozpędzony 110km/h dojeżdżalem do VW polo jadącego ok 40-50km/h na moim pasie (droga poza terenem zabudowanym), przede mną lagodny zakręt w prawo, widoczny, więc biorę się za wyprzedzanie, ale nie widzialem auta z przeciwka (zaslonięty przez polo w momencie rozpoczynania manewru) => efektem bylo naprawdę ostre hamowanie na mokrej nawierzchni do 40km/h, zakończone na poboczu na wysokości tego VW polo... Dobrze, że droga szeroka, mialem miejsce na manewry i ESP uratowal auto...

Z innych sytuacji - nie z mojej winy:
1) zza zakrętu i kolumny samochodów wyjechal mi na czolowo ok 70-80m przede mną jakiś terenowy Jeep, bo wyprzedzal auta i mnie nie widzial - cudem uratowalem calą rodzinę na poboczu (ja mialem 100km/h, droga wojewódzka, w lesie), nic by z nas nie zostalo...
2) nie zdążylem wyhamować, jak mi Citroen C2 wyjechal na skrzyżowaniu z podporządkowanej => nowe 4-miesięczne auto poszlo do kasacji, na szczęście nic się nikomu nie stalo...

Życzę szerokiej drogi wszystkim...
Pozdr.
smarekxy
Początkujący
 
Posty: 219
Miejscowość: podkarpacie
Prawo jazdy: 29 09 2000
Auto: Chevrolet Cruze 2.0 VCDI 175KM

12 Kwi 2010, 23:06

kiedyś jak miałem malucha, lubiłem parkować na styk:) i pewnego dnia zaparkowałem przodem do murka (wys. pół metra). Wróciłem do auta, moja mam usiadła obok, dała morał: no i dlaczego tak blisko parkujesz. ja na to mamo: luzzzzzz :) wcisnąłem sprzęgło, odpaliłem silnik będąc przekonany, że auto jest na luzie i energicznie puściłem sprzęgło :) i było bum :) ale tylko delikatnie bo odruchowo jak mi wyrwał wcisnąłem do końca sprzęgło :) od tamtej pory, trzy raz sprawdzam, czy jest na biegu czy nie.
:) i love my wife like my honda :)
frodo1205
Nowicjusz
 
Posty: 31
Miejscowość: Olsztyn, Warszawa
  • Ciekawe publikacje motoryzacyjne

    Bolid R.S.17 Renault Sport Formula One Team
    Zespół Renault Sport Formula One zaprosił do Londynu przedstawicieli międzynarodowych mediów i swoich partnerów na premierę bolidu R.S.17, w którym kierowcy zespołu będą ścigać się w nadchodzącym ...

13 Kwi 2010, 10:04

Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja. Jechałem z tatą, ja jako kierowca. Prawko miałem może pół roku. Droga jednokierunkowa, dwa pasy. Jechaliśmy lewą stroną, bo raczej wolałem wyprzedzać niż być wyprzedzanym. Ale jako że są szybsze auta niż mondeo, no to w pewnym momencie dojrzałem w lusterku zbliżające się moim lewym pasem z dużą prędkością samochody. Sprawa prosta - zjeżdżam na prawy, puszczam ich, potem wracam na lewy.

Na prawy zjechałem (prędkość ok 130), tamci zaczęli mnie wyprzedzać. A tu jak mnie ojciec nie krzyknie! Przede mną w całkiem niedużej odległości jechał jakieś 40 m/h prawie bez świateł brudny fiat 125p w takim kolorze, że prawie się zlewał z otoczeniem. Ostre hamowanie było, szczerze mówiąc już myślałem, że go strącę z drogi. Ale udało się :)
Krzy_M
Nowicjusz
 
Posty: 43
Miejscowość: wschód zachód

15 Kwi 2010, 18:46

1. Jadąc równą ładną nawierzchnią... Droga na wsi, mało samochodów tamtędy jeździło...
Mając na liczniku jakieś 120km/h ni stąd pod koła wbiegł mi pies... Nie muszę chyba opisywać co się stało z psem. Niby tylko zwierzak, ale psy darzę ogromną sympatią... Mimo, że to zdarzenie miało miejsce 2 lata temu ciągle mam oto do siebie pretensje :/... Jak go zdrapywałem z IC to aż łzy miałem w oczach :cry:

2. Kolejny mój idiotyczny wyczyn... Jechało więcej samochodów i jakieś 2 ciężarówki... prędkość ok 80-90km/h, więc redukcja na 2 i do oporu... Trójka do oporu... Droga w stronę Warszawy jechałem z Ostrołęki miejscowość ( Różan). Było lekko pod górkę i lekki łuk w lewo, wyprzedzając ostatni samochód nagle z za górki wyjechała mi ciężarówka, więc gaz do oporu i odbiłem w prawo... Auto za mną po hamulcach, kierowca ciężarówki odbijał w prawo choć pobocza prawie nie było... Do teraz pukam się w głowę i myślę, co by się stało gdyby... :roll:
BMW E60 530dA
Daro20VT
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 1470
Miejscowość: Warszawa
Przebieg/rok: >50tys. km
Auto: BMW E60 530dA
Silnik: 3.0d
Paliwo: Diesel
Typ: Sedan/Limuzyna
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 2005

19 Maj 2010, 09:34

21 09 2006, godz ok. 23:00, Kraków, most Dębnicki...

Wracaliśmy z imprezy integracyjnej (bez-alkoholowo - jako instruktorzy OR) z Klientami (komplety na pokładzie - u mnie ja + 3 osoby z Warszawy), kolumna kilkunastu terenówek, prędkość stała 70kmph (maksymalna dozwolona), odstęp pomiędzy samochodami ok. 80-100 cm (tak, to nie pomyłka!), wszyscy na ciężkich, dużych kołach terenowych (32-35" klasy MTR lub Simex - kto jeździł na takich, ten wie jak się zachowują podczas gwałtownego hamowania na nieuślizgliwej nawierzchni) ja zamykałem stawkę, pogoda doskonała, widoczność doskonała (mimo nocnej pory - droga dobrze oświetlona), po 2 pasy (my jedziemy lewym), przed nami skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, z poprzecznych kierunków nie ma oczekujących samochodów, ani pieszych...

Z tego mostu przepięknie widać Wawel, dodatkowo pięknie iluminowany - odwróciłem się do tyłu na ułamek sekundy, żeby pokazać Warszawiakom prawdziwy zabytek (a nie jakąś-tam powojenną rekonstrukcję ;) ), kiedy spojrzałem znów na drogę... było już za późno... (aczkolwiek - podobno - zdążyłem bardzo szpetnie zakląć :mrgreen: ) Amigo przede mną zajmował już całe pole widzenia... hebel do podłogi, redukcja z 5 do 1 "na biegu", reduktor wbity "na żywca", ale nie na wiele to się już zdało... :(

Efekty:
- mój troopek: ryjek zmasakrowany, chłodnica nabita na wentylator, maska podwinięta, krata położona na atrapę (ściętych 8 śrub ø12mm o twardości 10.8! mocujących grill)...
- amigo (przede mną): do kasacji - złamana rama!, zmasakrowany tył i przód, silnik zrzucony z poduszek, wał wbity w skrzynię biegów (auto krótsze o ok. 20 cm, za to wyższe o jakieś 10cm),
- LandCruiser (przed amigo): tylne drzwi (z kołem zapasowym) otwarte... do wewnątrz, przód lekko pogięty...
- Patrol (przed LC) lekko wgięte tylne drzwi...
Ale żadne światła się nie wyszkliły!, pomimo znacznych uszkodzeń - auta odjechały z miejsca zdarzenia o własnych siłach (żeby nie blokować ruchu i nie rzucać się "Miśkom" w oczy) na pobliską stację benzynową...
(tutaj kilka ujęć po zdarzeniu...)

Na szczęście - nie były to osobówki, tylko mocne i bezpieczne terenówki, uzbrojone i wzmocnione, i tylko dlatego największą szkodą na zdrowiu było otarcie obojczyka od pasa bezpieczeństwa...

Przyczyny:
- najważniejsza:nieużycie mózgu przez zamykającego stawkę (to o mnie!) i odwrócenie uwagi od drogi podczas jazdy tak zwartą kolumną...
- nieuzgodnione (wszyscy mieliśmy CB na 13 nastawione, włączone, sprawne), zbyt gwałtowne hamowanie jednego z kierowców w środku kolumny (został podmieniony w trakcie imprezy i nie został uświadomiony, że ma jechać nawet, jeśli światło na skrzyżowaniu się zmieni na żółte i informować o tym na CB, żeby reszta kolumny hamowała);
- zbyt małe odległości pomiędzy autami jadącymi z taką szybkością;
- zbyt "lekkie" podejście kierujących do drogi, rozluźnienie, zbytnia ufność we własne umiejętności, za mało pokory, zbyt mała wyobraźnia wobec sytuacji nieprzewidywalnych (ale możliwych do wystąpienia);

Wnioski wprowadzone w życie: od tego momentu ZAWSZE utrzymuję bezpieczny odstęp od poprzedzającego pojazdu bez względu na okoliczności! Bezpieczny, czyli taki, który pozwoli mi się zatrzymać BEZ gwałtownego hamowania w razie sytuacji "nadzwyczajnej" (zdarzyło mi się kilkanaście dni temu: auto przede mną stanęło jak wryte - kolesiowi od kilku kilometrów świeciła się kontrolka chłodziwa, potem zaświeciła się kontrolka oleju, ale miał już tylko 2 km do domu i myślał, że dojedzie... ale silnik miał inny pogląd na tę sprawę i się tłok "zespawał" z cylindrem...)...
Pozdr
fourup
Nie udzielam porad na PW - tylko forum ogólne!
fourup
Zaawansowany
Awatar użytkownika
 
Posty: 974
Miejscowość: Kraków, Słomniki
Prawo jazdy: 08 01 1999
Auto: Mercedes S124 250D
Silnik: OM602
Paliwo: Diesel
Typ: Kombi
Skrzynia biegów: Automatyczna
Rok produkcji: 1990