Jeździłem swiftem przez 3,5 roku. Odkupiłem od kuzyna jako 4 latka z przebiegiem 103777km, jak go sprzedawałem miał 189tys. km (z hakiem). Na to auto nie mogę nic złego powiedzieć. Nigdy nie zawiodło, nigdy nie było tak, że wsiadam i nie odpala, nie jedzie, czy cokolwiek. Nawet jak zatarłem pompę paliwa to tylko wyła, ale auto jechało dalej. W mrozy odpalało na dotyk. Przeżyło stłuczkę, części znalazłem od ręki. Oprócz spraw serwisowych (oleje, filtry, zrobiłem też rozrząd, hamulce) w aucie zepsuł się: rezystor od nawiewu (naprawa u elektronika wyniosła mnie, uwaga!...5zł), pompa paliwa (moja wina, auto miało instalacje LPG i w zimie jeździłem na oparach benzyny przez co zatarłem pompę - moja niewiedza; zapłaciłem za oryginalną w Suzuki Magro 290zł). Poza tymi przypadkami w aucie nic się nie psuło! Moja Suzi była wersją węgierską, jakby udało się dorwać japońską to już w ogóle miód! Auto jeździło super (nie znajdziesz w tej klasie i z tych lat auta z wahaczami poprzecznymi w tylnym zawieszeniu), silnik kręcił się wysoko, i wszystkie padła typu Clio, Seicento Sporting itp. wciągał jak Pudzian Niemena. Jakbyś jeszcze dopadł Swifta 1,3 GTi (103KM) bez rajdowej (KJS) przeszłości (ciężko znaleźć) to nie ma się co zastanawiać:) jedynym mankamentem Swiftów (jak i wielu "japońców" z tych lat) jest rdza. Tutaj trzeba po prostu uważać
Pozdrawiam i SWIFTA polecam.