Road Trip po Szkocji

15 Wrz 2007, 19:24

Witam wszystkic userów Forum! Wiem, miałem to zrobić jakiś tydzień temu, ale jakoś tak to dziwnie zeszło... Zapracowany byłem, jak to po wakacjach... Ale,... ale... umowa... nie ma gęba cholewa, tako też zamieszczam opis mego road tripu po Szkocji, i tu specjalne podziękowania do Admina, za zamieszczenie fotek w galerii
:arrow: https://www.forumsamochodowe.pl/galeria/ ... r=FireCrow

I tu zamieszczam opis, którego niestety nie dało się zespolić z galerią...

W niedzielę 26 sierpnia spakowaliśmy do Veroniki ciuchy, namiot, lodówkę z jedzeniem i całym oprzyrządowaniem potrzebnym na campingu. Około godziny 9:30 wyruszyliśmy z Ipswich i po przejechaniu około 70 mil (2 godzin) zatrzymaliśmy się w Cromer, w celu odwiedzenia mego starego znajomka (Fotka1).
Następnie udaliśmy się w drogę na zachodnie wybrzeże wyspy, do Blackpool. Po przejechaniu około 250 mil, zakwaterowaliśmy się na polu namiotowym u przemiłej starszej pani, na przedmieściach Blackpool. Następnego dnia rano wybraliśmy się do jednego z największych w UK parków rozrywki, Blackpool Pleasure Beach (Fotka3). Po całym dniu szaleństw na wybitnie szybkich kolejkach górskich, wybraliśmy się na wybrzeże, po drodze do którego mieliśmy okazję zobaczyć coś nietypowego, jak na Anglię. Otóż był tramwaj, co jest nieczęsto spotykane w UK, ale mało tego, był to tramwaj piętrowy (Fotka2). A wybrzeże, wbrew pozorom nie było usiane dużą ilością kamieni, lecz wręcz przeciwnie było piaszczyste (Fotka4). Bylo bardzo wietrznie, więc wróciliśmy do naszego obozowiska. Następnego dnia, tj wtorek 28 sierpnia, wyruszyliśmy do stolicy Szkocji, pięknego miasta Edinburgh. Mieliśmy wtedy do pokonania około 200 mil, lecz nie dało się jechać cały czas piękną 3-pasmówką... W pewnym momencie musieliśmy zjechać na zwykłą krętą wąską dróżkę, którą przejechaliśmy około 30 mil. Pomimo iż jechało się powoli, jednak widoki były naprawdę piękne. Niestety pogoda w Edinburghu nam już nie dopisała (Fotka6 str3)... Przeszliśmy caluteńką Royal Mile, aż do samego zamku (Fotka5). Koło zamku znaleźliśmy niezbyt ruchliwego Szkota, ale z braku laku i kit dobry (Fotka6). Następnie naszym oczom ukazał się budynek naprawdę nietypowy, lecz z powodu braku czasu nie dowiedzieliśmy dokładnie czym jest, więc zadowoliliśmy się nazwą "Wieża Saurona" :P (Fotka7).
Z Edingurgha wyruszyliśmy na kolejne pole campingowe, na całkowitym zad....., lecz bardzo malowniczym. Były to oklice Leven, a konkretnie Lundin Links (Fotka8).
Następne w naszym programie było Dundee, kolejne szkockie miasteczko z dużymi/długimi mostami, nad zatoką. O dziwo spotkaliśmy tam pingwiny, te z Madagaskaru (Fotka9). Następnie trafiliśmy na smoka, który owinął się wokół latarni... Hm, w każdej kulturze jest chyba pełno smoków... (Fotka10)
Z Dundee wybraliśmy się do Aberdeenshire, gdzie czekało na nas miejsce na polu campingowym... Niestety, wskazówki z googlemap zaprowadziły nas do centrum Aberdeen, gdzie późnym popołudniem kręciliśmy się właściwie w kółko przez około 2 godziny, w ulewie, nie mogąc nawet znaleźć stacji paliw... Parę razy zapytaliśmy o wskazówki, ale każdy kierował nas gdzie indziej, aż w końcu trafiliśmy na stację BP... Tam "swój człowiek", wysoki, z długimi włosami, sprzedał mapę Aberdeen i dał wskazówki jak dojechać na pole campingowe... W końcu okazało się, iż na pierwszym rondzie w Aberdeen mieliśmy skręcić w pierwsze lewo i jechać cały czas prosto, a nie przejeżdżać przez 3 ronda i szukać jakiejś dziwnej drogi, której nie było na mapie....
Następnego ranka, tj 30 sierpnia, gdy przyszło do płacenia za camping, okazało się iż nie ma mojego portfela! Ratunku! Na szczęście moja luba miała gotówkę przy sobie... W pośpiechu spakowaliśmy się i wyruszyliśmy spworotem do Aberdeen, na stację BP, gdzie jak się okazało, z powodu zakołowania poprzedniego dnia, zostawiłem go po zapłacie za mapę.... Na szczęście leżał zamknięty bezpiecznie w sejfie, a że prawo jazdy miałem przy sobie, toteż wydano mi go spowrotem bez żadnych problemów... Po tej przygodzie mogliśmy spokojnie zacząć zwiedzanie Aberdeen. (Fotka11). Po zwiedzeniu najciekawszych miejsc, wyruszyliśmy w dalszą drogę, w stronę Elgin, gdzie po drodze mieliśmy okazję po raz kolejny ujrzeć coraz popularniejszy sposób pozyskiwania energii elektrycznej, tj wiatraki (Fotka12).
Po nocce spędzonej na samiutkim wybrzeżu Morza Północnego, rozpoczęliśmy zwiedzanie Elgin (Fotka1 str2). Najciekawszym jednak punktem programu w Elgin, były ruiny katedry, która została spalona wraz z całym Elgin w XIV wieku (Fotka2, Fotka3 str2).
Z Elgin wybraliśmy się w okolice Inverness, na zarezerwowane pole campingowe.
Następnego dnia ochoczo przystąpiliśmy do zwiedzania Inverness, (Fotka4, Fotka5 str2) od którego blisko już do północnego krańca sławnego jeziora Loch Ness.
Po zwiedzeniu owego ładnego miasta udaliśmy się właśnie nad Loch Ness, w poszukiwaniu potwora, Nessie. Spędziliśmy tam w sumie 3 noce (Fotka6, Fotka7, Fotka9 str2). Hihi, a na tym Marika uchwyciła jak smażyłem konserwę na śniadanko (Fotka8 str2). No i tu reszta zdjęć z Loch Ness (Fotka10, Fotka11, Fotka12 str2)(Fotka1, Fotka2, Fotka3, Fotka4 str3). Ostatnie zdjęcie jest już z ostatniego punktu odwiedzonego przez nas, konkretnie z Fort William (Fotka5 str3). Cała droga powrotna miała około 550 mil, zrobiliśmy to w jeden dzień. Wyjechaliśmy około 9:30 rano i byliśmy w domu, w Ipswich około 22:15. W ciągu dnia zrobiliśmy w sumie około godzinę przerw, łącznie z tankowaniem. Tak więc reszta polegała tylko na jeździe, czasem także w korku.
Pozdrowionka
Fire Crow
DFireCrow
 

15 Wrz 2007, 19:45

Miło sie czytało.. :) ahh.. za zdroszcze takiej wyprawy :D ja w szkocji to bylem tylko vanem z ekranami :) i niewiele zwiedzilem
V6 rox
Death Angel
Początkujący
 
Posty: 178

07 Paź 2007, 08:25

Kurde tylko pozazdrościć takiej wyprawy.....Ale tak ogólnie to fajnie sie czytało i zdjęcia są też bardzo fajne:) :DNajbardziej mi się podobają z tego jeziora Loch Ness:)
PzdR
It's nice to be important but is more important to be nice
soleQ
Aktywny
 
Posty: 306
Miejscowość: kRk