REKLAMA
Powiem ci, że trochę dziwne zestawienie i jakby dla zupełnie różnych odbiorców, gdy spojrzymy zwłaszcza na Prelude i Fiestę.
Prelude opcja najbardziej z charakterem. Standard w Hondach z tamtych lat to rdza, zwłaszcza nadkola (w ogłoszeniu z czarną właściciel o tym pisze). Jak ja bym szukał takiego auta to chyba od pasjonata, żeby faktycznie móc cieszyć się z jazdy klasykiem, który tylko w dobrym stanie przyciągnie wzrok na ulicy. Takie widuję w ogłoszeniach po 15, czy czasem nawet 20 tysięcy złotych Ale realnie zacząłbym poszukiwania od 12 tysięcy. Z tych konkretnych ogłoszeń to czarna w miarę, ale dzwonek tam pewnie był konkretny, skoro bezbarwny lakier z maski odłazi. Mi się też nie podoba zaślepka airbaga od strony pasażera. Czerwona z karbonem odrapana, fotel obszarpany, no i cały ten karbon to jak dla mnie psucie klasyka. Lekko raczej nie miała.
Fiesta to nie wiem, ale pewnie jako wózek na zakupy i do toczenia się po mieście się nadaje.
Co do ogłoszeń z Fiestami, to ten diesel jakiś ten kolor ma niejednolity. Wersja kameleon (o ile coś takiego fabrycznie wychodziło), czy tak go polakierowali po dzwonie? A te pokiereszowane drzwi po lewej stronie też za dobrze nie wyglądają. Z kolei ten z benzynowym silnikiem to straszny golas (korbki z przodu) no i maska leży krzywo, także zagadka jak mocny był dzwon. No ale jaka cena taki towar.
Corolla z tamtych lat kojarzy mi się z niezawodnością. Niemniej wizualnie to dziadkowóz, chociaż po lifcie już jest znośnie. Z ogłoszeń to ta przed liftem z jakimiś badziewnymi przeróbkami, a ta poliftowa taka w miarę, ale grill chyba ktoś dla zabawy plakatówkami malował.
Może wypowie się ktoś jeszcze bardziej ogarnięty