REKLAMA
Witam.
Jakiś czas temu miałem stłuczkę, jechałem może z prędkością 5km/h, zadzwonił telefon, chciałem odebrać i wjechałem gościowi w dupę... Zjechaliśmy na bok, oprócz mojej farby na jego zderzaku, która zeszła po przetarciu palcem nie było innych widocznych szkód. Gościu bardo chciał "coś z tym zrobić". Chciał moje dane i numer polisy, powiedział, że wieczorem pojedzie do mechanika i się dowie, czy "może coś w środku się stało". Podałem to o co prosił oraz telefon kontaktowy. Wieczorem zadzwonił i powiedział, że ma wygiętą belkę pod zderzakiem i lekki odprysk a koszt naprawy 500zł. Wszedłem szybko na neta, belka + zderzak w granicach 200-300 zł... Zadzwoniłem, powiedziałem mu to na co odparł, że zaczynam go wkurzać i pójdzie do ubezpieczyciela. Dla mnie nie było to wyjście, powiedziałem mu, że dokupię te elementy i zamontuję, bardzo się denerwował, ale w końcu uległ. Powiedział tylko, że chce oświadczenie z wypadku na wszelki wypadek. Dodam, że ubezpieczenie nie wchodzi w grę, bo auto jest na mamę, która obecnie nie posiada prawa jazdy, przy rejestracji powiedziała jednak, że nikt poniżej 25-roku życia nie będzie jeździł tym samochodem.
Teraz przechodzę do sedna sprawy.
Domyślam się, że jeżeli wypełnię takie oświadczenie to będzie mógł iść do ubezpieczyciela. Czy bez tego oświadczenia, znając tylko numer polisy, moje dane oraz czas i miejsce zdarzenia może zgłosić sprawę? Nie chcę go oszukiwać, wydaję mi się jednak, że on stara się mnie oszukać a tą okazję na maksa wykorzystać. Stłuczka była z mojej winy, chcę naprawić szkody wyrządzone przez to, ale nie pozwolę, żeby ktoś korzystał na mojej szkodzie...
Doradźcie coś... Bardzo proszę i pozdrawiam.