21 Lip 2015, 13:01
Mercedesa CL uważam za stylistyczny majstersztyk. Idealne proporcje samochodu Coupe, nienaganna linia wykończenia oraz wielkość samochodu sprawiają, że jest to – według mnie – najładniejszy Mercedes. Jednak wersja AMG, którą otrzymałem w Niemczech miała jeszcze kilka cech, dzięki którym zauroczenie przeobraziło się w zachwyt.
Zacznijmy jednak od początku.Karoseria klasy CL...
Samochody Coupe muszą mieć odpowiednią wielkość. Długa maska, ogromny tył, oraz niska karoseria i związana z tym pozycja kierowcy sprawiają, że aby zapewnić komfortowe miejsce wewnątrz, rozstaw osi musi być odpowiednio duży. Jest to szczególnie ważne, gdy model nie jest samochodem 2+2, gdzie na tylnym fotelu mogą podróżować jedynie dzieci lub pies jamnik. Mercedes CL jest tego idealnym przykładem. Ponieważ w założeniu model CL ma być odpowiednikiem klasy S, ale w wersji coupe, jakiekolwiek odstępstwa od pojęcia luksusu są niedopuszczalne.
Stąd też do zaprojektowania samochodu wykorzystano płytę podłogową Klasy S, a karoserię przystosowano do stylizacji coupe. Sprawiło to, że ma on tę samą długość i szerokość jak klasa S (odpowiednio 509,5 cm i 187 cm), ale jest o 6 cm niższy (ma 142 cm wysokości). Majstersztykiem, o którym wspomniałem, jest styl karoserii. Mimo ogromnej długości samochód ma stylistyczną lekkość, jakiej pozazdrościć mu może wielu konkurentów. Idealnie zaokrąglone linie, nachylenie słupków, brak przerw w jednorodnym zarysie nadwozia, delikatne wybrzuszenia na błotnikach i charakterystyczne linie poprowadzone przez cały bok karoserii (załamują one światło, co podkreśla stabilność, a jednocześnie lekkość konstrukcji), są dla znawcy formy stylizacji perfekcją, jaką dla znawców sztuki są obrazy włoskiego mistrza detali i gry światła Caravaggio.
AMG i Desingo
Jak wspomniałem, prezentowana wersja różni się od „powszechnie” oferowanych Mercedesów tego segmentu. Użyta jednostka jest to bowiem najwyższy światowy poziom – sześciolitrowy V12 o mocy 612 KM i momencie obrotowy 1000 Nm. Jeżeli zaś chodzi o poziom wyposażenia, to matowo srebrna Klasa S 63 AMG z czarną skórzaną tapicerką i fantastycznym systemem audio, wyglądała przy CL 65 AMG jak ubogi krewny. Wszystko to za sprawą charakterystycznego wnętrza, które ma w sobie więcej DNA rasowego samochodu sportowego (wyprofilowane siedziska z tyłu, wysokość miejsc siedzących, pozycja kierowcy, konsola środkowa) niż klasycznej limuzyny. Dodatkowo, o ile klasa S miała dostojne czarne wnętrze, to CL – wyposażony w indywidualny pakiet desingo – wyglądał nie tylko dostojnie, ale wręcz pociągająco.
Dwukolorowa tapicerka wykonana w kolorze czarnym i jasno brązowym, aluminiowe aplikacje wewnątrz, a równocześnie ciemny błyszczący lakier, chromowane wstawki, aluminiowe obręcze kół (koła o wymiarze 255/35 R 20 z przodu i 275/35 R 20 z tyłu), oraz ogromne błyszczące tarcze hamulcowe wysyłają wprost zaproszenie „sprawdź mnie”. Niestety, prędkość maksymalna, jak w przypadku innych niemieckich samochodów najwyższej klasy, jest ograniczona elektronicznie do 250 km/h. Przyspieszenie rekompensuje jednak wszystko. Po naciśnięciu na pedał przyspieszenia poczujemy się jak w sportowym samochodzie na torze wyścigowym.
Charakterystyczne też, że według danych fabrycznych przyspieszenie wynosi 4,4 sek, czyli tyle samo co w wymienionym na początku modelu S 63 AMG. Jednakże gdy obydwa samochody jechały pod znaczne wzniesienie, Mercedes Coupe był minimalnie lepszy i dopędzał swego „S-uper brata”. Różnicą jest też wygodniejsza pozycja za kierownicą i lepsze wyczucie samochodu. Pamiętając jednak o podpisanym cyrografie, że jestem świadom przepisów ruchu drogowego w Niemczech i ich łamania, tylko na autostradzie pozwoliłem sobie na „zamknięcie licznika”.
Podczas jazd z prędkościami ponad 240 km/h zauważyłem zaś, że jedynie mijane drzewa wskazywały na uzyskiwaną prędkość. Szum silnika, powietrza, praca zawieszenia i opon były tak doskonale wytłumione, że pasażer siedzący z zamkniętymi oczami nie byłby w stanie określić, z jaką prędkością pędzimy. Jednakże po zjeździe z autostrady jechałem tak wolno, że... aż wstyd o tym pisać prezentując AMG. Skupię się więc na nowościach w Mercedesie: asystencie utrzymania pasa ruchu i asystencie martwego kąta.
Systemy te oparte są na danych z kamery i czujników radarowych. Gdy w sposób niezamierzony przekroczymy linię pasa ruchu z prawej lub lewej strony czy zewnętrzną linię zakrętu, program stabilizacji jazdy ESP wyhamowuje koła po przeciwległej stronie pojazdu, co zapobiega niezamierzonemu zjechaniu z pasa ruchu. Z kolei aktywny asystent kąta martwego pola ostrzega kierowcę poprzez czerwony sygnał w szkle danego lusterka zewnętrznego, jeśli rozpozna, że zmiana pasa ruchu jest zbyt niebezpieczna.
Jeśli kierowca zignoruje ostrzeżenia i zbliży się zbyt blisko pojazdu na sąsiednim pasie, nastąpi korekta kursu za pośrednictwem ESP na kołach po przeciwległej stronie pojazdu i zostajemy „odciągnięci” od przeszkody. Po zakończeniu jazd testowych sprawdziłem, ile kosztuje ta zabawka AMG. Bez pakietów dodatkowych koszt wersji CL65 AMG to 228 000 Euro w Niemczech i 1 054 500 zł w Polsce. Gdy doliczyłem dodatki, okazało się, że prezentowany samochód kosztowałby u nas 1 100 178 zł…
źródło: Furora