15 Mar 2009, 15:56
Pod koniec 2008 roku zakupiłem używaną Toyotę(jak w temacie). Pojawił się problem z reflektorami. Nie są to bi-xenony więc światła drogowe to zwykłe żarówki, którym nie można nic zarzucić. Świecą bardzo dobrze. Natomiast światła mijania to żarniki wyładowcze - xenony Philips (d4s). Od początku oświetlały tylko krótki dystans przed pojazdem przez co szybsza jazda w nocy staje się niebezpieczna, a nawet niemożliwa. Nawet przy mniejszej prędkości jest to męczące ponieważ trzeba bardzo uważnie obserwować jezdnie by w razie potrzeby zdążyć wyhamować. Co ciekawe pobocza są świetnie oświetlone. Mogłoby się wydawać, że kąty świecenia lamp są rozstawione na boki. Wybrałem się do serwisu gdzie powiedziano mi, że wszystko jest w porządku. Po pewnym czasie zauważyłem, że czasami jeden albo drugi żarnik nie odpala. Wróciłem z tą "dolegliwością" do serwisu, gdzie wymieniono oraz wyregulowano mi xenony . Było niewiele lepiej. Dałem sobie na jakiś czas spokój aż do czasu gdy wsiadłem do passata b6 brata z bi-xenonami. Jak się okazało u niego różnica między światłami długimi i krótkimi jest niewielka. Przy czym drogowe świecą u niego podobnie jak u mnie krótkie zdecydowanie lepiej niż w toyocie. Po prostu inna jazda. Dodam że w obu tych samochodach występują takie same żarniki wyładowcze philips d4s tylko w passacie są większe soczewki. Jak myślicie co może być przyczyną tak słebego strumienia światła z reflektorów xenonowych?