Używane samochody - rzeczywistość

29 Kwi 2010, 21:00

Tylko że ja pisałem o używanym Ceedzie, takim dwu-trzyletnim :) Bo jak kupisz nowy, łysy samochód z najsłabszym silnikiem to nie dość że będziesz się w nim trochę męczył, a dwa że faktycznie ciężko sprzedać go potem.

Ale ja miałem na myśli np. coś takiego [link do ogłoszenia na Otomoto wygasł] albo z dieslem [link do ogłoszenia na Otomoto wygasł] chociaż 90 koni to takie minimum, radziłbym celować w tą wersję 115-konną, chociaż jak nie znajdziesz to 90KM też będzie w porządku.

[ Dodano: Czw Kwi 29, 2010 21:05 ]
A, i skoro rozglądałeś się za i30, to pewnie zainteresuje cię fakt że i30 oraz Ceed to praktycznie takie same auta: te same silniki, skrzynie biegów, płyta podłogowa, w zasadzie największa różnica między nimi to wygląd (chociaż w środku np. oprawa graficzna wyświetlacza kompa pokładowego albo znaczki na radiu typu głośniej ciszej są też takie same), oprócz wersji kombi, gdzie i30 ma 5cm dalej tylną oś, przez co dla tylnej kanapy jest więcej miejsca kosztem bagażnika - Ceed ma większy bagażnik kosztem miejsca na tylnej kanapie :) Ale hatchbacki są już takie same.
ACSznycel
Zaawansowany
Awatar użytkownika
 
Posty: 848
Zdjęcia: 12
Miejscowość: z nienacka
0

29 Kwi 2010, 22:13

hazard napisał(a):Są to ciężko zarobione pieniądze (żeby nie było, że jestem bogaczem).

Co za czasy, żeby wstydzić się tego, że się jest bogatym, albo że ma się bogatego ojca. Ja jakbym się dorobił, to przecież celem mojego życia byłoby oddać wszystko dzieciom i bym się cieszył jakby syn po mnie obejmował firmę... ale to już inna dyskusja.

Każdy samochód używany może być felerny. Tak naprawdę nigdy nie można być pewnym, czy auto będzie jeździło bez przeszkód przez kolejne lata. Pod tym względem najlepiej kupić auto nowe, bo nie używane, bez przeszłości i na pewno przez pierwsze 3 lata nawet nie piśnie (chyba że jakieś wady producenckie). Ale na nowym aucie najwięcej się traci i nic na to nie poradzimy. Ceny za nowe auta są ta horrendalnie wysokie, że rynek je weryfikuje.
Pytanie kluczowe jest takie. Kupujesz nowe auto, wydajesz mnóstwo kasy i jaki jest powód, że sprzedajesz je po 1-3 latach? Przecież nie sprzedasz go, bo Ci kolor nie pasuje. Takie auto może mieć jakąś wadę fabryczną, może być autem po kolizji, itd. Szczególnie, że opłaca się i to bardzo kupić rozbity egzemplarz, naprawić go byle jak i byle jakimi częściami i sprzedać jako "igła".
Jak się przed tym bronić? Moim zdaniem handlarza omijać szerokim łukiem, a jak już handlarz ma gdzieś obok komisu warsztat, gdzie stoją porozbierane samochody, to trzeba być samobójcą, żeby od niego kupować. Można na krajowym rynku poszukać ofert od właścicieli prywatnych. Problem polega na tym, że takie auto prywatne prezentuje się gorzej, bo:
-Polacy nie słyna z kupowania wersji topowych, ale raczej wybierają "golasy", ustrzelenie na rynku wtórnym auta z polskiego salonu w najbogatszej wersji to prawdziwy wyczyn,
-takie auto nieprzygotowane do sprzedaży na pierwszy rzut oka będzie się prezentowało gorzej, niż auto z komisu. Może być brudne, zachlapane, silnik nie myty, wnętrze z błotem, piachem, może nawet lekko wytarta kierownica i pedały. Tymczasem komisy takie drobnostki szybciutko naprawiają i wymieniają, przez co auto prezentuje się świetnie.

A tak w ogóle to jestem zdania, że wydać ostatnie pieniądze na samochód to głupota. Auto ma być takie, że lubię o nie dbać, ale jak mu się coś stanie, to mam podejść do tego na zasadzie: "trudno, kupię drugie", a nie "Boże, mój skarb się rozpadł!". Szczególnie, że samochód to skarbonka, a pieniądze inwestować należy w co innego.
Dishman
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 3725
0

29 Kwi 2010, 23:22

Zgadzam się chyba ze wszystkim co Dishman napisał :)

Minimalny wiek dobrze spisującego się auta bez przejść żeby je sprzedać to 3-4 lata (mówię tu o normalnych autach i normalnych ludziach, wiadomo że jakiś milioner może sprzedać roczne Porsche bo wyszedł nowy model i wstyd by się było pokazać przed Operą takim "starym" gratem bo a nóż inni by go wyśmiali że kupił używane), a KIA Ceed, Mazda 3 czy Mercedes C-klasy to są właśnie takie normalne auta dla normalnych ludzi których nikt nie sprzedaje po roku bo się znudziły. Jeśli auto ma 4-6 lat i jest od pierwszego właściciela to idealnie - bo jest jeszcze w miarę nowe (nowe to może nie, ale na pewno nie stare) i skoro sprzedaje dopiero po tylu latach to sprawowało się dobrze i nie powodowało wzrostu ciśnienia :)
ACSznycel
Zaawansowany
Awatar użytkownika
 
Posty: 848
Zdjęcia: 12
Miejscowość: z nienacka
0

30 Kwi 2010, 15:16

Dishman mądrze prawisz, ale :

a) to nie są moje ostatnie pieniądze :)
b) "nie jestem bogaczem" - napisałem to po to, aby ktoś sobie nie pomyślał, "młody łepek trzaska pieniędzmi" itp.


Z resztą Twojej wypowiedzi zgodzę się w 100 %

Pamiętajmy jednak, że Niemcy, to nie Polacy. Jest jeden fakt, za granicą ludzi stać na auta. Dla nich samochód 3-4 letni, to stary samochód. Gdyby nasi handlarze nie zepsuli naszego rynku samochodowego, sprowadzając trupy i auta rozbite, to moglibyśmy (my konsumenci) skorzystać z tego faktu, a tak to się boimy. Podejrzewamy, że każde sprowadzone auto jest wypadkowe lub ma jakąś wadę ukrytą. Wystarczy spojrzeć na to co piszą handlarze "sprzedam auto sprowadzone 2 lata temu z Niemiec - jestem pierwszym właścicielem".

Mocno się zastanawiam nad tym, czy wydać więcej kasy, aby zwiększyć prawdopodobieństwo kupna lepszego auta i liczyć, że dłużej nim pojeżdżę, czy kupić coś tańszego i modlić się, aby nie dokładać.
hazard
Nowicjusz
 
Posty: 47
0

30 Kwi 2010, 22:18

hazard napisał(a):Mocno się zastanawiam nad tym, czy wydać więcej kasy, aby zwiększyć prawdopodobieństwo kupna lepszego auta i liczyć, że dłużej nim pojeżdżę, czy kupić coś tańszego i modlić się, aby nie dokładać.

Nie w tym rzecz. Mając 20 tys. zł możesz silić się na kupno jak najlepszego auta za te pieniądze i np. będziesz celował w BMW E46 320d.
Mając 40 tys. zł możesz celować w kilkuletnią Hondę Accord z silnikiem 2.2 iCDTi.

Wg. mnie wybierasz jakiś model, np. Toyotę Corollę. Przeglądasz roczniki, wyposażenie, silniki i ceny. Wyliczasz sobie ile średnio kosztuje takie auto i kupujesz egzemplarz powyżej średniej kwoty. Nie kupuję i nigdy nie kupowałem "okazji". Być może na tym traciłem, ale w okazje nie wierzę.
Tymczasem za 40 tys. zł jesteś w stanie kupić bardzo dobrą Astrę III, możliwe, że Accorda też. Accord wiadomo lepszy, ale czy liczysz na okazję?
Dishman
Stały forumowicz
Awatar użytkownika
 
Posty: 3725
0