Kupiłem PHAETONA, jedyną jego wadą jest to, że jest nie znany bo został wydany pod marką WV zamiast jakąś nową, jak ktoś chciałby go zobaczyć na żywo zapraszam do Szczecina.
PHAETON jest mniej przytłaczający niż w BMW 760, dostojniejszy niż w Mercedesie S 600 i równie przejrzysty jak Audi A8 - słowem wysmakowane i wyważone bardziej niż w innych niemieckich limuzynach. Żadna nie ma tak czytelnych i eleganckich wskaźników (dzielonych z Touaregiem), pięknych metalowych pedałów czy dźwigni zmiany biegów wyglądającej jak manetka promu kosmicznego. Przycisków jest sporo. Ach, i te kratki nawiewu... Phaeton ma coś szczególnego: czterostrefową klimatyzację bezprzeciągową, bo - jak pewnie słyszeliście - Piëch nie cierpiał przeciągów. Do tego stopnia, że kazał nawet ukryć kratki nawiewu pod drewnianymi listwami podnoszącymi się tylko na wyraźne żądanie kierowcy lub pasażera. A gdy trzeba nagle przewietrzyć kabinę? Jak wtedy uniknąć zdradliwego cugu? To proste - trzeba rozbić strumień powietrza na wiele mniejszych. W Phaetonie powietrze dobywa się niemal zewsząd, a jego rozdziałem steruje blisko 30 silniczków. No właśnie... Silniczki są tu wszędzie i służą do wszystkiego: m.in. przewietrzania i regulacji foteli na 18 sposobów, dziesięciominutowego masażu ciała, ustawiania kierownicy i pasów bezpieczeństwa, opuszczania rolet, otwierania i zamykania szyberdachu oraz klapy bagażnika, no i oczywiście obsługi wycieraczek (które w trosce o elastyczność gumowych piór co jakiś czas samoistnie zmieniają miejsce parkowania), lusterek, świateł i spryskiwaczy (spryskiwacze pracują kolejno: najpierw lewy, potem prawy, by nie ograniczać widoczności w nocy).
Pomimo masy i rozmiarów Phaeton wydaje się zwinny nawet na szybko pokonywanych zakrętach, w czym niewątpliwy udział ma stały napęd na cztery koła. Tym razem pod skrótem 4Motion w nazwie kryje się nie Haldex, ale droższy i bardziej wyrafinowany Torsen (od
TORque SENsing) z samoblokującym mechanizmem różnicowym (wypróbowanym w Passacie WCool. Ciekawe, że mimo napędu także na przednią oś (trafia na nią od 50 do 67 proc. mocy) Phaeton nie jest ani mniej zwrotny od swoich konkurentów, ani od nich głośniejszy. Wręcz przeciwnie. Podwójne szyby i potrójna ilość materiałów głuszących w drzwiach skutecznie odcinają nie tylko hałasy, ale i (niestety) godny
tuzina cylindrów dźwięk silnika, co stawia go na z góry straconej pozycji w walce o prymat z pokładowym audio (12 głośników, 300 W mocy, cyfrowy procesor dźwięku).
Biorąc pod uwagę, że jest tu też pneumatyczne zawieszenie (o czterech zakresach twardości) kontrolowane w dodatku przez program automatycznie dostrajający je do różnych szybkości i warunków drogowych (Continous Damping Control), atmosferę panującą we wnętrzu najlepiej oddają dwa słowa: spokój i cisza. I to niezależnie od prędkości.
Dr Winterkorn zaznaczał wprawdzie, że cały samochód zaprojektowano tak, by mógł pędzić non-stop 300 km/h (nawet w 50-stopniowym upale temperatura we wnętrzu nie przekroczy wtedy 22 st. C), to jednak zdumiewa pewność, z jaką zachowuje się powyżej 200 km/h. Sunąc po gładkiej trójmiejskiej obwodnicy czułem się jakbym prowadził pociąg TGV. Sądzę, że gdyby nie radary, deszcz, zdrowy rozsądek no i ogranicznik, zdołałbym niemal zamknąć wyskalowany do 320 km/h szybkościomierz.