Dzięki za zainteresowanie, niestety to był zły trop, akurat wtedy otwarcie korka nie miało nic do rzeczy po prostu ozdrowiał tak jak zdrowiał zawsze a ja miałem złudne nadzieje bo już od tego czasu na prawdę nic się nie działo aż ostatnio mnie naszło na pewną myśl, jak kupiłem auto odczytywane były błędy bo świecił sie check zresztą poprzedni właściciel sam się przyznał że jeździł chu. z wypadaniem zapłonów odkąd to auto kupił i nie wymieniał świec ani cewek, auto faktycznie wypadanie miało - na postoju dało się słyszeć pyrkanie z rury, kody błędu wykazały na cewki - wszystkie od razu wymieniłem na nowe Boscha z kompletem świec i od tego czasu pyrkanie z rury całkowicie ustało, teraz wciąż chodzi super jeśli mowa o wypadaniu zapłonu ALE - otóż po odpaleniu raz na jakiś czas szarpanie- w czasie szarpania migajaca
kontrolka check, miga miga miga wypadanie , trzęsie gablotą, w rurze pyrkanie, i tak z 15 sekund aż dosłownie na sekundę przed ostatnim mignieciem checka obroty same z siebie w górę, sekundę trzymają koło 1,8 tyś. i same w dół w, kontrolka zgaszona auto chodzi jak nowe z salonu. Odczytane błędy checka - żadnych, poza wypadaniem zapłonu na wszystkich cylindrach i uszkodzonym katalizatorem. Czytałem po niemiecku instrukcje do golfa, check miga wtedy jak coś jest nie halo z katem, po prostu co mam na myśli- zanagarzony katalizator cofa mi spaliny silnikiem rzuca, wydechem trzęsie (czuć w podlodze), kontrolka miga i gaśnie, obroty idą w górę w miarę jak wreszcie przepchnie i potem trochę temperatury trochę poszarpywania i jakby uwalnialy się te spaliny auto się stabilizowalo.
Na moje? Wymienić w nim katalizator na nówkę. Wyprowadź mnie z błędu bo rownie dobrze mogę się mylić, może katalizator nie mógłby wcale dawać takich objawów?
A ! I pomysł z otwarciem korka czy przytkaniem wlotu ssaka powietrza w pokrywie silnika, trzepanie rurkami pod maską, bawiłem się we wszystko. Nie wiem już sam.
EDIT: co jeszcze - auto w miarę jak przejedzie z parę minut (tak ze 2-3 minuty) na wrzuconym biegu bez dotykania hamulca czy gazu na dosyć sporej prędkości (70-90) na piątce, jak już skończy się energia i przycisnę na gaz, nawet nie jakoś do dechy, z tyłu z rury idą mi kłęby białego dymu, chmury wręcz na daleko w tył za mną. Myślałem co jest, stawiam na to że katalizator spalał mi po prostu olej z silnika bo jest nieszczelny (silnik) i jak odciąć mu paliwo to będzie wypuszczał ten olej na wydech stąd chmury jak sie przepchnie po wciśnięciu gazu.. może przez to też kat zdechł kto wie