24 Sty 2010, 23:41
Nawet doświadczeni kierowcy do zimy odnoszą się z respektem. Zwykle już wiedzą, co znaczy niespodziewany poślizg, utknięcie w zaspie, ile są warte letnie opony, gdy na zmrożonym śniegu trzeba podjechać pod byle górkę.
Zima jest surowym egzaminatorem. Powiemy, jak się jej nie dać i cało dojechać do wiosny.
Co w warunkach letnich uchodzi na sucho nierówno biorące hamulce, rozmazujące wodę wycieraczki, słaby akumulator, podłysiałe opony, rozwodniony płyn chłodniczy w zimowych warunkach jazdy może być przyczyną kłopotów, a nawet tragedii. Lepiej odwiedzić serwis i wydać kilkaset złotych na gruntowny przegląd, niż stracić te pieniądze na holowanie i doraźne naprawy. Jeżeli twoje auto pachnie nowością, przynajmniej upewnij się, czy płyn do spryskiwaczy nie jest zmieszany z wodą, bo podczas pierwszego mrozu taka mieszanka zamieni się w lodową skorupę, gdy spirytus odparuje na szybie.Do świadomości kierowców dociera prawda, że zimowe opony na suchej i mokrej jezdni zachowują się gorzej niż letnie. Za to na śniegu, na błocie pośniegowym są bez porównania bardziej przyczepne i właśnie dlatego należy je założyć przed nadejściem zimy. W polskim klimacie ostatnie śnieżyce zdarzają się wiosną, gdy drogowcy nie mają już ani garści soli i właśnie wtedy zimówki mogą być nieocenione nie zdejmu j ich przed pierwszą dekadą kwietnia.
GDZIE SIĘ KOŃCZY PRZYCZEPNOŚĆ?
To, co najbardziej może zaskoczyć zimowych nowicjuszy, to dramatycznie słaba przyczepność opon do jezdni, gdy nocna mgiełka zamieni się w szklistą, niewidoczną na czarnym asfalcie gołoledź. Tak zwany efekt lodówkowy to zjawisko fizyczne występujące zwłaszcza na mostach i groblach. Nawet wpogodny, plusowy poranek tam może się pojawić gołoledź, gdy skraplająca się na jezdni mgła zaczyna ponownie parować. Parowanie jak w parowniku lodówki powoduje spadek temperatury, bywa że poniżej zera i to, co z jezdni nie wyparowało, zamienia się w lodową skorupkę. Niestety, najbardziej ślisko zimą bywa tam, gdzie koła potrzebują przyczepności na zakrętach i przed skrzyżowaniami. Bo tam wszyscy hamują, a to oznacza zwiększone tarcie i ciepło, które roztapia warstwę śniegu, by za moment jeśli grunt jest zmrożony lub temperatura powietrza ujemna przeobrazić wodę w gołoledź.
KIEDY AUTO WPADA W POŚLIZG?
Gdy auto już wypada z jezdni albo obraca się tyłem do przodu, rozpaczliwe kręcenie kierownicą i hamowanie nie pomogą. A jak się zachować prawidłowo? Po pierwsze, najlepiej nie zbliżać się do granicy przyczepności kół do jezdni. Po drugie, jeśli jednak doszło do poślizgu, jak najprędzej zareagować, żeby usunąć jego przyczyny. Poślizg niemal zawsze jest spowodowany przez kierowcę auta zbyt gwałtownym, przy danej przyczepności, manewrem raptownym dodaniem gazu, hamowaniem lub ostrym skrętem i jednoczesną zmianą prędkości jazdy. Jeżeli kierowca czuje, że auto nie chce skręcić (jest podsterowne), powinien wyprostować nieco koła i przyhamować, a dopiero potem kontynuować skręcanie. Ta rada ma sens tylko pod warunkiem, że kierowca zachował na łuku drogi margines bezpieczeństwa. Gdy auto zarzuca tylną osią (stało się nadsterowne), niezbędna jest tak zwana kontra, szybkie skręcenie kół w tę samą stronę, w którą uślizgnął się tył. Nikt się tego nie nauczy po przeczytaniu choćby powyższ ych zdań. Trzeba po wielokroć trenować reakcję na poślizg na płycie poślizgowej lub dużym, zaśnieżonym placu, bez słupów, drzew i krawężników, żeby nabrać wprawy i odruchowo reagować na pierwszy objaw poślizgu.
ZESPÓL SIĘ Z AUTEM
Dobry kierowca zawsze mocno przywiązuje się do auta pasami bezpieczeństwa, by czuć każdy jego ruch, również ruchy poprzeczne. Najlepszym sensorem uślizgów bocznych jest kość ogonowa. Musi ona jednak przywierać do styku siedzenia i oparcia. Zimą na przeszkodzie ścisłemu zespoleniu się z autem stoją grube kurtki, płaszcze, marynarki. Należy je rozpiąć i taśmy pasa poprowadzić jak najbliżej ciała. Pewny chwyt kierownicy, oburącz i z możliwością swobodnego jej obracania, bez odrywania pleców od oparcia to właściwa postawa.
NIE ZOBACZYSZ NIE ZAREAGUJESZ
Zimą widzimy gorzej, bo dłużej jest ciemno. Częściej też pada, a przynajmniej jezdnia jest mokra i szyby oraz szkła reflektorów pokrywają się błotno-solną mazią. Skutecznie utrudnia to obserwację drogi, zwłaszcza jeśli wycieraczki mają zużyte gumy, a płyn spryskiwacza jest złej jakości. Jeśli często trzeba przemywać szyby przednie, tak samo intensywnie zabrudzą się szkła reflektorów należy je przecierać na postojach, jak najczęściej, bo zabrudzone tracą nawet 80% siły światła.
NIE DRAP. PRYSKAJ LUB OSŁANIAJ
Jeśli zimą auto nocuje pod chmurką, szyby często są pokryte grubą warstwą szronu. Nierozsądnie jest co rano zdrapywać ten szron plastikową skrobaczką, bo raczej pozostawi ona na szybie trwałe rysy dające paskudne refleksy podczas jazdy naprzeciw jaskrawych świateł. Zaradny kierowca wieczorem osłania przednią szybę pokrowcem z tkaniny, folii bądź tektury. Rano wprawdzie jest problem, co z tym ładunkiem wilgoci uczynić, ale to mniejsze zło, niż skrobanie.
Wostateczności można się posłużyć rozmrażaczem w aerozolu działa dobrze, ale na całą zimę potrzebnych będzie kilka opakowań.
Źródło: Auto Firmowe 8/2005
Pozdro. Kacper