REKLAMA
Witam
Od jakiegoś czasu poszukuję samochodu, celuję w budżet do 30.000 zł no i ostatnio pojawiła się okazja. a jest to ogłoszenie na allegro o sprzedaży wv jetty 2.0 sport z niezwykle bogatym wyposażeniem z 2005. po kontakcie mailowym okazało się że to autko stoi w anglii, koleś chce za nią 4200 euro a sam siedzi w stanach.
niezobowiązująco mailując zaproponował mi coś takiego: ja wysyłam sobie pieniądze przez western union do londynu, on widzi że mam potwierdzenie przesłania kasy więc przylatuje do londynu, tam się spotykamy i robimy biznes - czyli nie chce przedwpłaty - to na plus. zapytałem go więc czy mój kolega który mieszka w anglii nie mógłby obejrzeć tej fury - na co mój rozmówca że to niemożliwe bo auto jest zamknięte w garażu i nikt nie ma kluczy. ja więc stwierdziłem że przecież nie pojade do londynu wciemno i że muszę mieć jakieś potwierdzenie - koleś wysłał mi skan swojego paszportu.
co o tym myślicie? czy to jakiś konkretny kant czy też rozpatrywać w ogóle opcję wyjazdu? czy spotkaliście się z podobnymi przypadkami? w jaki sposób mógłby mnie wykiwać? nie wiem co mam myśleć o tym, cena kusi ale nie chcę stracić tylko na biletach.
pozdrawiam, Kamil
